19. 03. 2024

Nowe artykuły:
Od budżetu partycypacyjnego do miasta partycypacyjnego

Od budżetu partycypacyjnego do miasta partycypacyjnego

W artykule autor prowadzi rozważania na marginesie budżetu obywatelskiego we Wrocławiu. Główna teza artykułu głosi, że mimo bardzo ostrożnego wprowadzania obecnie narzędzi partycypacyjnych, logika rozwoju społecznego wymusi wprowadzenie zdecydowanie bardziej zaawansowanych narzędzi. W końcu przyjdzie czas na wprowadzenie koncepcji miasta partycypacyjnego. Autor podaje w punktach – tytułem zachęty do dyskusji – listę swoich propozycji wyznaczających wstępny kontekst rozumienia tej koncepcji.

C oraz powszechniej widzimy, że istnieje fundamentalny rozdźwięk między rożnymi grupami w naszych miastach. Z jednej strony coraz większa ilość mieszkańców – widząc, że polityka na poziomie krajowym zamieniła się w wielką degrengoladę – oczekuje od władz samorządowych rozwiązywania realnych problemów, które dzieją się w ich otoczeniu. Oczekują także faktycznego partnerstwa we współpracy z mieszkańcami, w tym uwzględniania lokalnych postulatów i pomysłów, a przy tym w sposób eliminujący jałowy spór polityczny. Z drugiej zaś strony, owi wybieralni samorządowcy sami są najczęściej przedłużeniem ogólnokrajowych partii i dlatego czują się bardziej powołani do prowadzenia partyjnej polityki w miastach, niż myślenia w kategoriach prawdziwego dobra mieszkańców, rozwiązywania ich problemów, o partnerstwie lokalnym nie wspominając. Tym bardziej, że żywią wobec mieszkańców nieufność i przekonanie, że włączenie do współrządzenia „ludzi z ulicy” jest niebezpieczne (dał temu wyraz ostatnio prezydent Gdańska).

W rezultacie, narasta frustracja obu stron. Wielu mieszkańców widzi, że – tak jak władze polityczne – także władze samorządowe są im obce; że praktycznie bardziej przeszkadzają, niż pomagają w radzeniu sobie z problemami codziennego życia. Samorządowcy zaś są coraz częściej zdziwieni, że stare metody rządzenia zawodzą oraz, że ludzie domagają się konkretnej, efektywnej pracy na ich rzecz.

Co bardziej inteligentni samorządowcy widząc ten rozdźwięk, postanowili zaproponować coś nowego; coś, co miałoby być ukłonem w kierunku rodzącego się społeczeństwa obywatelskiego. Wybór padł na tzw. budżet partycypacyjny. Pewnie dlatego, że jest to narzędzie, które może wprowadzać znaczące zmiany, jednak tylko wtedy, gdy ma mocne wsparcie całej społeczności lokalnej i osiąga dużą skalę. Natomiast w skali małej, w wersji, w której ostatni głos i tak należy do samorządowców – może pełnić rolę doskonałej zasłony dymnej. Można bowiem wszem i wobec głosić: u nas stosujemy formy demokracji bezpośredniej, oddolnej; u nas sami mieszkańcy podejmują decyzje. A zarazem mieć świadomość, że 1, czy 2 promile budżetu miejskiego, który rozdysponowują mieszkańcy (finalnie decydują przy tym prawie zawsze urzędnicy!) – niczego nie zmienia!1

Mimo tych strategii obronnych partyjnych samorządowców, ja jednak chcę wierzyć, że z tego fundamentalnego rozdźwięku, który będzie jeszcze przybierał na sile wraz z rozwojem świadomych swoich praw obywateli i mieszkańców – wyłoni się stopniowo aktywnie uczestniczące w zarządzaniu swoimi sprawami społeczeństwo lokalne (społeczeństwo partycypacyjne), które stanie przed koniecznością wprowadzenia w życie koncepcji miasta partycypacyjnego. Jasne jest bowiem, że – przy pozytywnym scenariuszu rozwoju – budżet partycypacyjny musi prowadzić do bardziej pogłębionych form uczestnictwa mieszkańców w podejmowaniu decyzji o sprawach lokalnych. Ale też zarazem on sam jest niewystarczający, w perspektywie dynamiki przemian prowadzących od społeczeństwa centralistycznego i hierarchicznego – do społeczeństwa sieciowego.

Nie jest moim celem dawać w tym miejscu pogłębionego opisu koncepcji demokracji partycypacyjnej, czy deliberacyjnej, które powinny stać za wizją miasta partycypacyjnego, ani rozbudowanej wizji nowego społeczeństwa netarchicznego – zrobiłem to w innym miejscu. Zamiast tego pozwalam sobie podać tu – jako zachętę do dyskusji:

najważniejsze punkty wyznaczające rozumienie miasta partycypacyjnego:

1. Mieszkańcy wiedzą, że oni są podmiotami procesów społecznych; że w istocie miasto należy do nich. Umieją przy tym w pełni czynić użytek z tej wiedzy, mają bowiem odpowiednie kompetencje społeczne.

2. Władze lokalne także to wiedzą i dają temu wyraz w każdej sytuacji podczas pełnienia ich misji. Są świadome przy tym, że działanie niezgodne z regułami (oddolnej) demokracji – eliminuje ich z życia społecznego.

3. Panuje równowaga między wybranymi przedstawicielami, mieszkańcami i innymi środowiskami – wszystkie grupy wiedzą, że pozostałe są niezbędne do rozwoju ich społeczności. Wszyscy kierują się dlatego filozofią „każdy wygrywa” (win / win).

4. Stosowanie technik partycypacyjnych i deliberacyjnych (wspomaganych Internetem) jest standardem w podejmowaniu kierunkowych decyzji dotyczących miasta2. Istnieje portal miejski, na którym toczy się nieustanna debata mieszkańców. Na nim tez podejmowane są decyzje. Regularnie także mieszkańcy spotykają się na debatach dotyczących poszczególnych zagadnień z zakresu polityk lokalnych (wchodzą tu w rachubę bardziej formalne formy technik partycypacyjnych, jak: forum lokalne i komórki planujące, a także formy mniej formalne, np. otwarta przestrzeń i world cafe).

5. Wszystkie decyzje podejmowane są przy otwartej kurtynie, według czytelnych dla wszystkich procedur. Raporty, plany itp. tworzone za publiczne pieniądze – są upubliczniane w jasnej dla mieszkańców formie, za pomocą stale dostępnych mieszkańcom kanałów informacji (sms, Facebook, portale miejskie itp.)

6. Na wszystkich poziomach stosowany jest budżet partycypacyjny (miasto, dzielnice, szkoły itp.), przy czym to sami mieszkańcy weryfikują zgłaszane projekty przez szeroką dyskusję i sprawny system głosowania (e-głosowanie). We wszystkich tych instytucjach obejmuje on co najmniej 15% całego budżetu.

7. Każdy mieszkaniec może zgłosić propozycję rozwiązania problemu / wprowadzenia lokalnego prawa, i gdy uzyska poparcie określonej liczby zwolenników – jego propozycja stanie się przedmiotem powszechnej deliberacji, a potem decyzji.

8. Normą jest także partycypacyjne projektowanie przestrzeni publicznych  (istnieją tu świetne techniki, np. charette, planowanie partycypacyjne i inne)  Miasto dąży do zachowania równowagi między potrzebami biznesu i mieszkańców. Najlepsze tereny przeznacza się zawsze jednak na tereny budowlane i publiczne.

9. Usługi publiczne: ich sposób realizacji i częściowo zakres – podlega ocenie mieszkańców, która jest zobowiązująca dla władz (istnieją dobre kanały informacji zwrotnych). Wiele z nich współtworzą sami mieszkańcy.

10. Wiele instytucji tzw. kultury np. ośrodki kultury, galerie itp. ulega przekształceniu. Odchodzi się od zamkniętych molochów administracyjnych, służących tylko wąskiej grupie związanych z nimi artystów i kuratorów, na rzecz instytucji otwartych, realnie włączających mieszkańców w działania twórcze, tak w sztuce (kulturze), jak i w życiu codziennym. Także tutaj promuje się partycypacyjne formy udziału mieszkańców w rozwoju programu tych instytucji oraz debat intelektualnych, angażujących szeroką publiczność (wystawy partycypacyjne).

11. Podobnie instytucje naukowe, na które miasto ma wpływ, zmieniają się w instytucje partycypacyjne, co oznacza, że mieszkańcy (po udowodnieniu bazowych kompetencji) mogą uczestniczyć w przedsięwzięciach naukowych finansowanych przez miasto; wyniki tych badań są także publicznie udostępniane.

Mam świadomość, że wielu czytelnikom mój opis miasta partycypacyjnego wydaje się obecnie utopią, ma bowiem w świadomości opór obecnych samorządowców przed powrotem do właściwego, demokratycznego porządku rzeczy. Mam na myśli sytuację, w której to ludzie realnie wpływają na sprawy, które ich dotyczą, a ich wybierani przedstawiciele muszą kierować się wola większości, przy poszanowaniu mniejszości w takim zakresie, w jakim to tylko możliwe (na tym polega współczesna demokracja!). Jest to jednak opór wynikający z przechodzenia do nowego paradygmatu sprawowania władzy, którego reguł oni jeszcze nie rozumieją. Niemniej jego nadejście jest nieuchronne, bo związane z logiką rozwoju społecznego.

Osobiście jestem przekonany, że te wszystkie postulaty, które przedstawiłem w punktach powyżej (które są zresztą w wielu miejscach na świecie już wdrażane!) – staną się realnością szybciej, niż myślimy. Jasne jest bowiem dla mnie, że w świecie o zaostrzającej się konkurencji (w tym o dobro najwyższe: aktywnych mieszkańców oraz tzw. „klasę kreatywną„) społeczeństwa, które umieją korzystać z mądrości i doświadczeń całej wspólnoty mieszkańców, a także które umieją – dzięki transparentnym procedurom rządzenia oraz powszechnemu zaangażowaniu w kontrolowanie i eliminowanie nieudolnych przedstawicieli – podejmować optymalne decyzje służące wszystkim, uzyskują istotną przewagę konkurencyjną. Otóż, budują najważniejszy we współczesnym świecie rodzaj kapitału – kapitał społeczny, który jest podstawą wszelkich innych kapitałów. Innymi słowy, miasto partycypacyjne jest po prostu społecznie najbardziej opłacalne.

Zapraszam do dyskusji nad koncepcją miasta partycypacyjnego 21 wieku 🙂

1 – Ale dogłębna ocena tego narzędzie w polskich miastach to inne zagadnienie. Piszemy o nim w osobnym artykule.
2 – Przykładowo, w mieście partycypacyjnym byłoby nie do pomyślenia podjęcie decyzji o budowie stadionu za 1 mld zł bez pogłębionego udziału całej społeczności oraz bez zagwarantowania wszystkim mieszkańcom prawdziwej korzyści z tak drogiej inwestycji.
Podziel się opinią:
Pin Share

Comments

comments

About The Author

Innowator. Ukończył studia na Wydziale Filozoficznym KUL; stypendysta u prof. Leszka Kołakowskiego na University of Oxford. Ukończył także studia podyplomowe: Zarządzanie Finansami i Inwestycje Finansowe na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu oraz Public Relations w Wyższej Szkole Bankowej we Wrocławiu. Zajmuje się filozofią miasta, architektury (w ramach think-tanku BioCity Project) oraz trendami rozwojowymi w kulturze i cywilizacji, prowadzącymi do zmiany panujących paradygmatów. Także właściciel innowacyjnej agencji konsultingu terytorialnego: Metamorphosis Innova City. W jej ramach zaprojektował i wdrożył kilkanaście innowacyjnych marek i strategii terytorialnych dla wielu polskich miast, w oparciu o zasady zrównoważonego rozwoju i deliberacji społecznej. Współzarządzający Fundacją Nowej Kultury. Redaktor portalu progg.eu Napisz do mnie

Related posts

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *