19. 03. 2024

Nowe artykuły:
Gaag o sztuce awangardowej

Gaag o sztuce awangardowej

Artykuł ma charakter miksu – w pierwszej części przedstawiam, na bazie odwołania do problemów poruszanych przez amerykańską grupę postartystyczną The Guerilla Art Action Group (GAAG), ocenę sytuacji w świecie sztuki współczesnej w naszym kraju wraz z najważniejszymi postulatami progresywnych zmian, a w części drugiej przedrukowujemy zapis wystąpienia radiowego GAAG z 1970 roku.

C o widzimy w galeriach sztuki współczesnej? Otóż, widzimy wciąż te same i te same nudne „gesty artystyczne” (nieznośnie wtórne i mało znaczące dla realnego życia); widzimy obumieranie galerii i muzeów jako żywych miejsc kulturotwórczych, które miałyby kontekst oddziaływania szerszy, niż tylko na znajomych galernika (/ „królika”), kilku krytyków i innych osób zbliżonych do świata (a właściwie: światka) sztuki… Jaki jest zatem właściwie (dzisiaj) sens tej sztuki? Sens sztuki w epoce de facto sztuki po radykalnym końcu sztuki… (a nawet całej serii końców sztuki) ?

Ponieważ, jak zwykle, nie udało mi się dostrzec tego sensu; i gdy zadziwiałem się tym moimi zdziwieniami – sięgnąłem po książkę Zmierzch estetyki – rzekomy czy autentyczny [1] traktującą  o sytuacji sztuki circa 1970. A dalej, uwagę moją zwrócił tekst będący zapisem akcji radiowej The Guerilla Art Action Group (GAAG), czyli grupy, która prowadziła działalność (anty -, meta-) artystyczną na przełomie lat ’60 / ’70 XX w. Zapis tej akcji radiowej: pytania i odpowiedzi, które członkowie grupy zadali w kontekście sztuki swojego czasu wydały mi się na tyle ożywcze, że poddałem się ich ostrej jak brzytwa świadomości rewolucyjno-kulturowej i postanowiłem przedrukować tutaj cały ów tekst.

Jakie było przesłanie ludzi z GAAG? Kierowali się oni przekonaniem, że kultura została skorumpowana przez zysk i prywatny interes ludzi ze świata sztuki oraz establishment polityczny. W ich ujęciu sztuka jawiła się jako aktywność, która służy pacyfikacji lepszego życia (w tym prawdziwej twórczości związanej z życiem) dla szerokich rzesz ludzi, zamiast tylko dla artystów aprobowanych przez system. Przeintelektualizowana (a w istocie przekombinowana) sztuka promowana przez „świat sztuki” – przy bliższym poznaniu – okazywała się przepełniona konwencjami, które służyły establishmentowi (dotyczy to także nic nie znaczących dla ludzi eksperymentów formalnych tzw. sztuki awangardowej, która wtedy wiodła prym). Wszak naprawdę ważne treści dla całego społeczeństwa – rasizm, nierówności społeczne, przemoc społeczna, manipulacje władz i brak wolności – nie miały najmniejszych szans na zaistnienie w „uznanych” galeriach i muzeach. Wszystko to, koniec końców, służyło zawężającemu myśleniu i usypianiu społecznej aktywności. Jak piszą:

„Sztuka pomaga dziś odwracać uwagę od palących problemów człowieka”. I dodają: „Sztuka stała się dziś narzędziem, za pomocą którego nasze oparte na przemocy społeczeństwo idealizuje wła­sny obraz”.

Świat ten budują sprzedajni artyści, którym establishment rozdziela pieniądze i honory – ot, choćby tytuły: ”wielki artysta naszych czasów”, „wybitna osobowość”, „prawdziwy twórca awangardy”. Tymczasem poza tym sztucznie stworzonym światkiem (który okazywał się więzieniem dla twórczego myślenia) – toczyła się wojna w Wietnamie!

W tej sytuacji GAAG skupił się na przeprowadzeniu (jak mówili:) rewolucji estetycznej, która w istocie miała być rewolucją kulturową – wg. GAAG rewolucyjny artysta powinien:

(fragment ulotki GAAG z 1971 roku, autorstwa Hendricks’a i Toche’a)

Jako rewolucyjny artysta zaangażowany w użyteczną pracę musisz:

  • być dostępny, gdy potrzeba
  • zapomnieć o zaszczepianiu twojej estetycznej stylistyki w rzeczywistości
  • zajmować się dzień w dzień realnymi problemami, nie fantazjami
  • być w stanie przezwyciężać osobiste blokady
  • zajmować się problemami, a nie osobami
  • być aktywny, nie reaktywny
  • być w stanie pracować samemu lub z innymi
  • być elastyczny
  • być w stanie podjąć inicjatywy, kiedy trzeba
  • nie bać się popełniać błędów
  • nie bać się być niespójnym
  • być uniwersalnym
  • być pełnym pomysłów
  • uciekać od wstępnych założeń
  • ciągle redefiniować swoją rolę w zależności od tego, co dyktuje rzeczywistość

Lektura tego tekstu jest poniekąd wstrząsająca. Uświadamia nam bowiem, że w naszym kraju wciąż trwamy w tej samej (uwzględniwszy fakt zmiany czasu i kraju) beznadziejnej sytuacji: cała sfera aktywności kulturowych nadal jest przestrzenią usypiania świadomości i aktywności społecznej; rola sztuki przy tym jest jeszcze mniejsza, niż w czasach GAAG, bowiem głównym narzędziem destruującej osobowość ludzi propagandy stała się kultura masowa (która w międzyczasie urosła do niewyobrażalnych rozmiarów) i superkomercyjny sport. Oba przykryły sobą wszelkie wymogi autentycznych twórczych postaw w życiu.

A do tego sztuka nowoczesna zamknęła się w swoich galeriach i muzeach i jeszcze bardziej skarlała, pogrążając się, z jednej strony, w jałowym powtarzaniu dawno zgranych już „tricków artystycznych” (czyli konwencji i kanonów – są one żałosne nawet, gdy są to – aprobowane przez system – śmieszne gesty „rewolucyjne”), a z drugiej, w prezentowaniu coraz dziwaczniejszych „dzieł” opartych na konceptach i koncepcyjkach, które są często tak przekombinowane i zarazem pozbawione „aury” czegoś żywego, pochodzącego z realnie przeżytych doświadczeń egzystencjalnych – że okazują się mieć znaczenie wyłącznie dla prezentującego je „artysty”, ergo żaden zdrowo myślący człowiek nie chcę się sztuką tą interesować.

Żywy ferment twórczy, inspirowanie szerokich rzesz ludzi kulturalnych, płynący z galerii i muzeów – nie istnieje!

Tak jak w czasach GAAG rola galerii sprowadza się albo do rozdzielania skromnych, ale jednak rządowych / samorządowych grantów, a inne umożliwiają artystom w ogóle wejście w „świat sztuki”, dzięki organizowanym wystawom, wydawanym katalogom itp. Świat ten kręci się wokół swoich własnych spraw, zamknięty w kręgu układów i układzików. Pośrednio zaś – jak w czasach GAAG – przyczynia się do usypiania społeczeństwa, choćby przez sam fakt, że tworzący go galernicy, kuratorzy i artyści nie podejmują naprawdę ważnych problemów społecznych; że przedstawiają nieznośnie nudną ofertę wystawienniczą, która odstrasza wszystkich, którzy mogą pozwolić sobie na wzniesienie się ponad resztki fundującego ten światek snobizmu; wszyscy oni – wolą po prostu omijać ofertę sztuki współczesnej i jej przybytków szerokim łukiem.

Lektura tego tekstu uzmysławia nam, że przewartościowanie (kilka razy przewartościowywanych zresztą już) wartości sztuki musi pilnie się dokonać. Innymi słowy, moim zdaniem

istnienie zdecydowanej większości galerii i muzeów zajmujących się sztuką współczesną jest, w obecnej formie ich działania, zupełnie zbędne; podobnie zresztą jak działanie zdecydowanej większości artystów współczesnych!

Sztuka (prezentowana w galeriach i muzeach) musi zacząć się zajmować żywymi problemami naszych czasów, przykładowo: zdominowaniem świata przez korporacje i świat finansów (banki oraz tzw. „rynki finansowe”), co prowadzi do masowego zubożenia całych narodów i bogacenia się bardzo, bardzo nielicznych. Sztuka powinna zajmować się także niesprawiedliwymi, rabunkowymi wojnami naszych czasów: wojną w Afganistanie, wojnami neokolonialnymi w wielu krajach afrykańskich i innymi. Galerie zamiast zajmować się wojnami towarzyskimi oraz promowaniem „swoich” „wybitnych artystów”,

powinny także stać się miejscami aktywizacji społeczności lokalnych w zakresie postaw twórczych. Galerie te powinny tworzyć warunki techniczno-organizacyjne dla różnych form zbiorowej twórczości, przekształcania przestrzeni życiowej ludzi w kierunku jej humanizowania („uprzyjażniania”), a także po prostu uczyć postaw twórczych w codziennym życiu.

Artyści zaś powinni… – powinni po prostu spełniać kryteria artystów rewolucyjnych, o których pisze GAAG[2].

Zapraszam do lektury niezwykłego zapisu akcji radiowej. Proszę zwrócić uwagę na pasję, jaką wyczuwamy poza padającymi słowami. Wyobraźmy sobie, że także w naszych czasach mogą być artyści (agenci kreatywności), którym chodzi o coś ważnego; którzy chcą realnie zmieniać społeczeństwo, zadając ludziom niewygodne pytania i zmuszając niejako do przyjmowania faktycznych postaw kreatywnych.

Wyobraźmy sobie, że sztuka jest naprawdę czymś ważnym!

[1] S. Morawski, Czy zmierzch estetyki? [w:] Zmierzch estetyki – rzekomy czy autentyczny, wybrał i wstępem opatrzył S. Morawski, Warszawa 1987

[2] Kwestie te szerzej przedstawię w osobnym artykule.

Akcja – wywiad radiowy z The Guerilla Art Action Group dla sieci WBAI, nadany 1 maja 1970 r.

Uczestniczą: Poppy Johnson, Jon Hendricks, Laurin Raiken, Jean Toche – członkowie GAAG

R.: Oskarżam.
T.: Twierdzisz, że jesteś artystą.
J.: Twierdzę, że kłamiesz. Jesteś zwyczajnym handlarzem.
H.: Znieprawiłeś samą istotę sztuki. Jesteś winien.

R.: Co jest dla ciebie ważniejsze: sprzedać własny obraz czy pomóc innym?
T.: Co dla ciebie ważniejsze: własny obraz na ścianie mu­zeum czy walka o prawa zniewolonych?
J.: Co dla ciebie ważniejsze: pozycja wybitnego artysty i poklask krytyków czy poświęcenie w imię ludzkiego bra­terstwa?

R.: Czy uważasz, że artysta to ktoś ważniejszy niż jaki­kolwiek inny człowiek?
T.: Czy uważasz się za coś w rodzaju bóstwa?
J.: Czy uważasz, że twoje obrazy to coś świętszego niż ludzkie życie?
H.: Czy nie uciekasz w głąb siebie?

R.: Czy nie jesteś kurwą?
T.: Ile razy sprzedawałeś własną żonę, aby mieć widowisko?
J.: Nie jesteś może jednym z tych alfonsów zmuszających żony do pracy po to, by móc malować cały boży dzień?
H.: Ile razy sprzedałeś się za życzliwą recenzję?
R.: Czy nie jesteś kurwą?

R.: Nigdy nikogo nie zranię.
T.: Nigdy nikogo nie zabiję.
J Nigdy nikim nie będę manipulował.
H, Ale robisz to. Jak każdy handlarz.

F.: Galerie to targowisko sztuki.
T.: Czasopisma artystyczne to targowisko sztuki.
J.: Wy, krytycy, jesteście naganiaczami handlarzy sztuką.
H.: Czy nie powinniście skończyć z lansowaniem fałszywych wartości? Wartości, które są całkowitym lekceważeniem najgłębszych potrzeb jednostki?

R.: Twierdzisz, że wierzysz w sztukę ambitną.
T.: Twierdzisz, że wierzysz w sztukę czystą.
J.: Twierdzę, że jeśli nie reagujesz na zbrodnie przeciwko ludzkości, jesteś winien tak samo, jak ci, co je popełniają.
H.: Twierdzę, że sztuka ambitna śmierdzi!

R.: Sztuka stała się dziś narzędziem, za pomocą którego nasze oparte na przemocy społeczeństwo idealizuje wła­sny obraz.
T.: Sztuka pomaga dziś odwracać uwagę od palących problemów człowieka.
J.: Sztuka pomaga dziś wymuszać zgodę na przemoc wiel­kiego biznesu.
H.: Muzea i instytucje kulturalne służą kanonizowaniu arty­stów, którzy pomagają w tych manipulacjach i utrwalają wyidealizowany obraz społeczeństwa.
R.: Nic dziwnego, że sztuka stała się sterylna i banalna — nieistotna.

R.: System kształcenia pomaga jednostce sprawnie funkcjo­nować w społeczeństwie, którym rządzi obłęd.
T.: Czy w takim społeczeństwie może funkcjonować człowiek normalny?
J.: Wychowanie kształtuje ludzi przystosowanych do funkcjo­nowania w warunkach obłędu.

H.: Sztuka uczy ludzi zgody na obłęd.
R.: Czy ty takiej zgody również nie uczysz?

R.: Dzisiejsi artyści to maniacy własnego „ja”.
T.: Dzisiejsi artyści to psychopaci.
J.: Obłęd!

R.: Sztuka stała się najwyższym symbolem odczłowieczonego procesu, tzn. handlu.
R.: Sztuka, która ukazuje rządzącą naszym społeczeństwem przemoc, sama pada ofiarą przemocy.
J.: Jak długo będziesz się godził odgrywać rolę bezwolnego lokaja tych, którzy manipulują społeczeństwem?

R.: Dzisiejsi artyści zdecydowali się współzawodniczyć z przemysłem; gotowi są przejąć najbardziej odczłowieczone wartości przemysłu.
T.: Sztuka współczesna niekiedy celowo unika kontaktu ze wszystkim, co mogłoby wzruszyć. Wzruszenie jest tłu­mione!
J.: Czy nie jesteś winny, gdyż ty także je tłumisz?

R.: Organizacje typu EAT czy MIT starają się kojarzyć artystów z przemysłem i nauką.
T.: Artyści, którzy godzą się na taki mariaż, muszą się często godzić i na to, że ich twórczość staje się cząstką kompleksu przemysłowo-militarnego.
J.: Czy chcesz odciąć się od takiej polityki?
H.: Czy chcesz demaskować taką politykę?

R.: Odczłowieczenie odebrało sztuce żywotność.
T.: Odczłowieczony artysta stał się degeneratem.
J.: Odczłowieczona sztuka stała się handlem.
H.: Czy nie nadszedł czas, by artysta zajął się znów sprawami życia i śmierci?

R.: Czy sztuka nie stała się bronią w rękach gangsterów od kultury, narzędziem znieprawiania ludzi?
T.: Czy sztuka nie stała się nowym rodzajem opium dla ludu?
J.: Czy nie jest tak, że większość artystów zabiega o status członka mafii kulturalnych — przede wszystkim i za wszelką cenę?

R.: Czy naprawdę bawi cię rola inteligentnej zabawki dla elity?
T.: Tę elitę bawi mord, gwałt, brudne pieniądze i przemoc.
J.: Czy nie czujesz się winny, że jesteś taką zabawką?
H.: Odpowiedz!

R.: Niektóre gałęzie przemysłu i niektóre uniwersytety ekspe­rymentują z narkotykami. Chodzi o to, by zyskać nad ludźmi kontrolę, by czynić z ludzi zupełnych niewol­ników.
T.: Niektórzy artyści współcześni wspierają te wysiłki. Są winni.
J.: Czy nie jesteś jednym z nich?

R.: Chcą kontrolować nawet dzieci?
T.: Nawet dzieci.
J.: Nawet dzieci?
H.: Nawet dzieci.

R.: Większość artystów ucieka w sferę artefaktów.
T.: Większość artystów ucieka w tak zwaną historię sztuki.
J.: Ewolucja sztuki to mit. Sztuka jest ciągłym odkrywaniem tego samego — na nowo.
H.: Kiedy w końcu artyści odważą się odkryć świadomość i zadać sobie pytanie „kim jestem, ja — człowiek”?

R.: Kultura to styl życia.
T.: Sztuka to styl wyrażania twoich doznań emocjonalnych i psychicznych.
J.: Sztuka to kultura plus świadomość.
H.: A ty, gdzie ty byłeś przez cały ten czas?

R.: W dawnych wiekach sztuka nie była „sztuką”, lecz projekcją pierwotnych popędów człowieka.
T.: Czy stawiasz sobie pytanie o sens życia i sens śmierci?

R.: Dopóki nasz świat wartości kształtować będzie pieniądz, dopóty istnieć będzie rasizm, dyskryminacja kobiet i nędza.
T.: Dopóki sztuka będzie towarem, dopóty będzie utrwalać rasizm, dyskryminację kobiet i przemoc.
J.: Czy nie wspierasz instytucji kultury, której wartościami są rasizm, dyskryminacja kobiet i przemoc? Czy nie czujesz się winny?
H.: Czy jesteś gotów walczyć przeciwko unicestwianiu sztuki przez handel?

R.: Aby zmienić instytucje kultury, musisz zmienić siebie.
T.: Czy nie sądzisz, że dzisiejsza sztuka jest tylko estetyczną grą abstrakcji?
J.: Czy nie jest banalna?
H.: Czy nie tłumi emocji?
R.: Czy nie utrwala rasizmu i dyskryminacji kobiet?

R.: Jeśli tak, to czy nie powinieneś jej zmieniać?
T.: Możesz skierować ją na tory nowego humanizmu.
J.: Możesz wnieść do niej wartości duchowe.
H.: Możesz wnieść do niej wartości emocjonalne.
R.: Możesz uczynić jej treścią kryzys jednostki, który cię gnębi i który cię osacza.

R.: Kultura nie może być dłużej towarem!
T.: Co dla obecnej kultury Zachodu istotniejsze: człowiek czy własność?
J.: Człowiek — czy obrona własności?
H.: Człowiek — czy pomnażanie własności?
R.: Człowiek — czy pochwała własności?

R.: Czy nie sądzisz, że własność zrodziła elity?
T.: Wyzysk?
J.: Dominację?
H.: Alienację?
R.: Rasizm?

R.: Czy malarstwo, rzeźba, wszystkie w ogóle sztuki pla­styczne nie służą wysławianiu własności i posiadaczy?
T.: Czy nie stała się takim chwalcą sama kultura?
J.: Czy nie czas, by kultura przestała gloryfikować tych, którzy nas wszystkich gnębią?
R.: Rzeczą dla kultury istotną jest proces, a nie przedmioty.

R.: Twoja praca i twoje działania muszą być walką z kryzysem politycznym i społecznym.
T.: Działania rewolucyjne, rewolucja jako forma kultury.
J.: Czy powinieneś być biernym narzędziem elity, która manipuluje ludźmi i niszczy ludzi?
H.: Czy powinno się czynić kulturę narzędziem odwracania uwagi od kryzysu, sposobem pacyfikacji gett?
R.: Czy uznajesz, że istotą współczesnej kultury, istotą instytucji kultury jest represja?
T.: Jeśli tak, to czy nie uważasz, że to dość, by podjąć z tym walkę polityczną?
J.: Czy nie powinieneś walczyć także na swoim tere­nie, przekształcając w walkę własne uczestnictwo w kultu­rze?

R.: Zwalczaj przestępczą inwazję kompleksu przemysłowo- -militarnego i agencji rządowych na teren instytucji kultury.
T.: Instytucje kultury coraz powszechniej ubiegają się o subwencje ze strony korporacji i agencji rządowych, które manipulują ludźmi i niszczą ludzi.
J.: Opanowana przez przemysł i rząd kultura staje się krypto- propagandą, narzędziem utrwalania ucisku.
H.: Staje się środkiem poprawy reputacji tych kręgów w społeczeństwie.

R.: Czy sądzisz, że branie tych brudnych pieniędzy jest moralne?
T.: Czy sądzisz, że twoja zgoda na taką politykę kulturalną jest moralna?
J.: Czy ciągniesz z tej polityki korzyści? Czy jesteś winien?
H.: A jeśli nie, to czy nie powinieneś jej demaskować?
R.: A jeśli tak, to czy nie powinieneś przestać ją wspierać?

R.: Instytucje kultury służą rasizmowi i dyskryminacji kobiet.
T.: Czy Zachodnia Kultura Mężczyzn zasługuje na to, by być synonimem kultury w ogóle? Czy taki monopol jest moralny?
J.: Czy instytucje kulturalne powinny być środkiem narzuca­nia ekskluzywnej kultury białych mężczyzn ludziom o innych kolorach skóry, narzędziem utrwalania dominacji tej kultury? Czy to jest ludzkie?
H.: Czy kultura nie powinna być zawsze własna i wolna od zewnętrznych nacisków, niezależnie od tego, jakiej są rasy i płci jej uczestnicy?

R.: Twoje utwory, a także działania, jakie podejmiesz, po­winny odzwierciedlać problemy i potrzeby społeczności, w której żyjesz.
T.: Jeśli zajmowałeś się tylko oderwaną i pozbawioną zna­czeń abstrakcją, to czy nie izolowałeś się tym samym z kręgu ludzi i ich spraw?
J.: Może to dlatego większość ludzi obojętnieje na sztukę? Ponieważ się z nią nie identyfikuje.

T.: Instytucje kultury coraz powszechniej ubiegają się o subwencje ze strony korporacji i agencji rządowych, które manipulują ludźmi i niszczą ludzi.
J.: Opanowana przez przemysł i rząd kultura staje się krypto- propagandą, narzędziem utrwalania ucisku.
H.: Staje się środkiem poprawy reputacji tych kręgów w społeczeństwie.
R.: Czy sądzisz, że branie tych brudnych pieniędzy jest moralne?

T.: Czy sądzisz, że twoja zgoda na taką politykę kulturalną jest moralna?
J.: Czy ciągniesz z tej polityki korzyści? Czy jesteś winien?
H.: A jeśli nie, to czy nie powinieneś jej demaskować?
R.: A jeśli tak, to czy nie powinieneś przestać ją wspierać?

R.: Instytucje kultury służą rasizmowi i dyskryminacji kobiet.
T.: Czy Zachodnia Kultura Mężczyzn zasługuje na to, by być synonimem kultury w ogóle? Czy taki monopol jest moralny?
J.: Czy instytucje kulturalne powinny być środkiem narzuca­nia ekskluzywnej kultury białych mężczyzn ludziom o innych kolorach skóry, narzędziem utrwalania dominacji tej kultury? Czy to jest ludzkie?
H.: Czy kultura nie powinna być zawsze własna i wolna od zewnętrznych nacisków, niezależnie od tego, jakiej są rasy i płci jej uczestnicy?

R.: Twoje utwory, a także działania, jakie podejmiesz, po­winny odzwierciedlać problemy i potrzeby społeczności, w której żyjesz.
T.: Jeśli zajmowałeś się tylko oderwaną i pozbawioną zna­czeń abstrakcją, to czy nie izolowałeś się tym samym z kręgu ludzi i ich spraw?
J.: Może to dlatego większość ludzi obojętnieje na sztukę? Ponieważ się z nią nie identyfikuje.

R.: Jeśli jesteś rewolucjonistą, to czy służenie ludziom nie jest twym najpierwszym obowiązkiem?
T.: Czy nie czas, byś zaczął budować więzi między społe­cznością, w której żyjesz, i sobą?
J.: Czy nie czas, byś zaczął budować więzi między ludźmi i tym, jak wyrażasz siebie?
H.: Musisz utożsamiać się z ludźmi. Dopiero wtedy ludzie zaczną utożsamiać się z tobą.

R.: Rozbijaj instytucje kultury! Przekształcaj je w ośrodki służące ludziom, kierowane przez ludzi!
T.: Czy istniejące, scentralizowane instytucje docierają do autentycznych wspólnot ludzkich?
J.: Czy istniejące, scentralizowane instytucje kultury służą potrzebom autentycznych wspólnot ludzkich?
H.: Czy istniejące, scentralizowane instytucje kultury nie dążą do narzucania ludziom kultury elit?
R.: Czy nie czas, by twoja społeczność miała swój własny ośrodek?
T.: Czy ty i twoja społeczność nie powinniście decydować o sposobach i formach działania takiego ośrodka?
J.: Sprawcie, by sztuka wyszła na ulice!

R.: Czy uważasz za nielogiczne, że niektórzy zarządcy naj­większych naszych instytucji kultury jednocześnie popie­rają sztukę i angażują się w transakcje związane z wojną w Wietnamie?
T.: W transakcje związane z eksterminacją Murzynów, Portorykańczyków i Indian?
J.: W transakcje związane z represjonowaniem ludności Ame­ryki Południowej?
H.: W transakcje związane z represjonowaniem czarnych w Ameryce Południowej?
R.: Precz z nimi!

R.: Czy proces dehumanizacji nie postępuje również dzięki tobie?
T.: Czy bierzesz pieniądze z przedsiębiorstwa, którego zyski wiążą się z destrukcją człowieka i manipulowaniem ludźmi?
J.: Czy pracujesz dla instytucji, której patronuje rasizm i dyskryminacja kobiet?
H.: Czy uważasz, że sztuka powinna być środkiem wybie­lającym społeczny wizerunek morderców?

R.: Jesteś artystą. Więc dlaczego zezwalasz, by twoje prace wystawiały agendy USIA, instytucji, która — jak stwier­dza „New York Times” — zaangażowała się w wojnę psychologiczną w Wietnamie? Czy sądzisz, że to moralne?
T.: Czy sądzisz, że to moralne popierać Museum of Modern Art, wśród którego zarządców są ludzie wzbogaceni na produkcji napalmu?
J.: Ludzie, którzy mają opinię wplątanych w wojnę biolo­giczną i chemiczną.
H.: Ludzie, którzy mają opinię producentów broni.

R.: Uprawiana dziś sztuka przeważnie w ogóle nie dostrzega kryzysu człowieka.
T.: Sztuka służy dziś biznesowi, tak samo jak rząd, chociaż powinna służyć ludziom.
J.: Sztukę uważa się dziś za interes, za towar. Czy jesteś gotów walczyć z takim pojmowaniem sztuki?

(Między sekwencjami 30-sekundowe pauzy. Taśma kończy się 10-minutowym, histerycznym wołaniem Jona Hendricksa o pomoc).

przełożył Krzysztof Biskupski 

(Przedruk z antologii Zmierzch estetyki – rzekomy czy autentyczny, pod red. Stefana Morawskiego, Czytelnik 1987, pierwodruk:„Left Curve, Art and Revolution”, nr 1, San Francisco 1974)

Podziel się opinią:
Pin Share

Comments

comments

About The Author

Innowator. Ukończył studia na Wydziale Filozoficznym KUL; stypendysta u prof. Leszka Kołakowskiego na University of Oxford. Ukończył także studia podyplomowe: Zarządzanie Finansami i Inwestycje Finansowe na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu oraz Public Relations w Wyższej Szkole Bankowej we Wrocławiu. Zajmuje się filozofią miasta, architektury (w ramach think-tanku BioCity Project) oraz trendami rozwojowymi w kulturze i cywilizacji, prowadzącymi do zmiany panujących paradygmatów. Także właściciel innowacyjnej agencji konsultingu terytorialnego: Metamorphosis Innova City. W jej ramach zaprojektował i wdrożył kilkanaście innowacyjnych marek i strategii terytorialnych dla wielu polskich miast, w oparciu o zasady zrównoważonego rozwoju i deliberacji społecznej. Współzarządzający Fundacją Nowej Kultury. Redaktor portalu progg.eu Napisz do mnie

Related posts

3 Comments

  1. mm
    Aleksandra Pozniak-Wolodzko

    Myślę, że słuchowisko nie jest akcją przeciwko sztuce oderwanej od prawdziwych problemów, ale jest akcją ogólnie przeciwko bierności. Przecież nie tylko magister sztuki może reagować na zło, i nie tylko artysta może działać – wyrażać się, każdy może. Tak samo jak każdy może tego nie robić, każdy ma prawo zajmować się swoimi problemami, właściwie nielicznych jest stać na szersze rozumienie i nielicznych jest stać na działanie. Właśnie Ci, którzy podejmują problemy ważniejsze od codziennych, tych nazwałabym elitą. Takich ludzi chciałabym widzieć w polityce.
    Nie można nie akceptować tego, że sztuka jest również komercyjna. Zawsze za pieniądzem idą dzieła, lepsze lub gorsze. Zawsze też tak było, że większe zwierzęta robiły się coraz większe i większe. Masa przyciąga masę, pieniądz przyciąga pieniądz. Co jakiś czas przychodzi przełom, kryzys, rozproszenie, dinozaury wymierają, a potem pojawiają się inne „dinozaury”.
    Nie da się powstrzymać banków, ale gdyby reklamowanie łatwo dostępnych kredytów było tak samo regulowane jak reklamowanie alkoholu – łatwo dostępnej euforii i jeszcze gdyby regulować reklamowanie słodyczy – łatwo dostępnej i uzależniającej euforii, może maluczcy byli by mniej wykorzystywani.
    Co my możemy zrobić? Czasami tupanie nogą pomaga 😉

  2. leszek jampolski

    To jest jak łyk źródlanej wody. dziękuję za ten tekst. Juz myslałem że to ja zwariowałem w tej rzeczywistości. Podzielam poglądy dotyczące sytuacji na tak zwanej arenie sztuki i zastanawiam się jak mogę się przeciwstawić – zaznaczyć swoje ja w masie zdarzeń czy para- zdarzeń mieniące się mianem sztuki. Pozostaje mi jedynie tropić podobnie myślących i codziennie znaleźć siły by tworzyć.
    W imię czego ? ano chyba w imię zasad.
    Kultury nie można umieścić pod sztucznym kloszem w próżni. W kulturze nigdy nic nie zaczyna się na nowo, kultura ulega jedynie przekształceniom.A jej wewnętrzne prawa rozwojowe można pogwałcić tylko na chwilę.Potem wróci ona na prawowite łożysko….. pisał Krzysztof Mętrak 25 lat temu Ale dlaczego ta chwila trwa aż do dziś ?

Comments are closed.