Film „Kler” wyjawia nie tylko głęboką patologię Kościoła katolickiego, on ujawnia – patologie naszego społeczeństwa.
Spójrzmy na film „KLER” z innego punktu widzenia… Mamy do czynienia z jednym z nielicznych manifestów współczesnego progresywizmu… W tym wypadku piętnującego instytucję nazywaną Kościołem katolickim, chociaż powinna być nazywana – od „wartości”, którym służy: WKP – władza, kasa, pedofilia… Ale nie o tym…
Co nas w filmie porusza (pomijam wątki artystyczne..)? – Otóż, porusza nas poczucie, że jest to mocny głos o ważnym fragmencie naszego życia, który był dotąd tematem tabu.. I że jest to tak unikalne w obecnym zalewie kunktatorstwa, bylejakości, „letniości”.
Pomyślmy, a gdybyśmy w innych sferach – jako ogół – byli tacy stanowczy, pryncypialni, niezależni… Gdyby tacy bezkompromisowi byli naukowcy (nauki społeczne), dziennikarze; gdyby tacy byli urzędnicy i różni przedstawiciele państwa – nie było by ani PiS-u, ani patologicznego KK (WKP), ani ogólnej degrengolady społecznej i politycznej..
Z tego widać, że choroby, o których wspominam powyżej, zasadzone są na jeszcze głębszej chorobie – zapaści u większości obecnie żyjących Polaków trzeźwego, bezkompromisowego myślenia i odwagi publicznego wyrażania swojego krytycznego (w sensie: głęboko przemyślanego, racjonalnego) stanowiska; pryncypialności w obronie wartości podstawowych; uczciwości wobec siebie i otoczenia, w którym żyjemy.. A KK, PiS itp. – to tylko objawy tej choroby…