Zapomniane kategorie w polityce: wizja polityczna, przywództwo..
Czy my, Polacy, możemy wymienić w ciągu ostatnich 20 lat chociaż jeden przypadek, w odniesieniu chociaż do jednego polityka, tak rozumianego przywództwa? Wyłącznie bieżące gry i gierki, całkowicie doraźna walka o władzę i jej utrzymanie – bez planu jej wykorzystania dla realizacji jakiejś poważnej wizji politycznej. Paradoksalnie, jedynym takim konceptem, jaki może przyjść na myśl, był plan Kaczyńskich, określany jako „IV RP”. Niemniej ze względu na jego sens merytoryczny i sposób realizacji – trzeba go uznać za plan przeciwskuteczny, mimo wszystko wszakże był to jakiś „plan”.
W postępowaniu zaś dzisiejszych elit politycznych nie tylko że nie można mówić o żadnych znamionach prawdziwego przywództwa politycznego, to jeszcze okazuje się, że sabotujemy plan najważniejszego naszego partnera, jakim jest UE. Ważną bowiem wizją zmian, wybiegającą poza codzienną grę polityczną jest dążenie do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych i odwrócenie katastrofalnych skutków zmian klimatu. Wobec tej wizji Polska na ostatnim szczycie w Brukseli zagroziła użyciem weta, dzięki czemu uzyskała odroczenie określania konkretnych kwot pomocy dla krajów rozwijających się w ich walce ze zmianami klimatu.
Wspaniała polityka! Blokowanie, hamowanie, odraczanie… – to narzędzia polityczne tej ekipy. Jak się dowiadujemy Polska nawet zbudowała koalicję państw, wspierających nas, ale tylko po to, aby skuteczniej „docisnąć” pozostałe kraje UE. Pomijam kwestię zasadności merytorycznej takiej postawy; rozważam tu metody – nieomal wszystko wszak można uzyskiwać mądrymi metodami poszukiwania kompromisu i wspólnego dobra, jak i metodą obstrukcji.
Zastanawiam się czy doczekam czasów, w których Polska zbuduje jakąś koalicję, aby zaproponować Europie i światu jakąś porywającą wizję polityczną. Jakiś prawdziwie nowoczesny, plan czy model rozwoju? Wcześniej jednak musielibyśmy podjąć u siebie, w kraju taki plan rozwoju. Kto wierzy w taki scenariusz…?
Ja, gdybym pozwolił sobie na marzenia, chciałbym, aby był to dalekosiężny plan udoskonalenia warunków życia ludzi, który skutkowałby jakimś nowym, lepszym modelem życia, modelem prawdziwej równowagi między dążeniami do sukcesu w życiu zawodowym, a szczęściem w życiu prywatnym.
Albo plan rozwoju prawdziwie obywatelskiego społeczeństwa; plan edukowania ludzi co do zasad i procedur demokracji na ogromną skalę; plan wdrażania procedur demokratycznych, w tym umiejętności dochodzenia do kompromisowych rozwiązań (deliberacja) niemalże od przedszkoli do domów starców. A do tego plan wykorzystania zdobyczy technologii komunikacyjnych (głównie internetu) do łączenia ludzi, tak, aby brali odpowiedzialność za swoje bliższe i dalsze otoczenie. I to scenariusz tak ambitny, że dorównujemy, a może i przeskakujemy najbardziej rozwinięte w tym zakresie kraje – Szwajcarię, Wielką Brytanię i kraje skandynawskie… Ależ się rozmarzyłem…