19. 03. 2024

Nowe artykuły:
Koegzystencjalny paradygmat mieszkaniowy – Seoul Commune

Koegzystencjalny paradygmat mieszkaniowy – Seoul Commune

Przedstawiamy coś specjalnego: projektową dywagację architektów z koreańskiej pracowni Mass Studies nad dzisiejszym modelem zintegrowanego środowiska mieszkalnego. Projekt jest tak dojrzały (do zastąpienia ciągle panującego paradygmatu modernistycznego), a zarazem tak głęboko innowacyjny – w sensie architektonicznym, urbanistycznym, ale też społecznym – iż zainspirował autora do przedstawienia swoich przemyśleń wobec, wyłaniającego się, nowego modelu życia: ko-egzystencji.

O d pewnego czasu śledzimy na Proggu koncepcje projektowe różnych osiedli, które wyrastają ponad zużyty już model osiedla modernistycznego. Cykl ten zaczął się od przykładu „wzorcowego osiedla” Nowe Żerniki, które ma być tym, „co najlepsze”, co zaprezentuje światu Wrocław w ramach ESK 2016. Naszym zdaniem projekt ten jest dalece niewystarczający; mało tego, jest on niejako symbolem polskiego zapóźnienia w sferze kształtowania miast, osiedli i w ogóle ludzkich habitatów. Ponieważ jednak z założenia nie zatrzymujemy się na zwykłej krytyce, pokazujemy przykłady pozytywne, mając nadzieję, że nowe pokolenie architektów porzuci miazmaty modernizmu i podejmie nasze bio-koncepty.

Ostatnich kilka artykułów prezentowało projekty realistyczne, ciekawe współczesne przykłady realizacyjne głęboko zielonych osiedli. Przyszedł więc czas na projekt bardziej futurystyczny, a zarazem konceptualny (zrealizowany na wystawę: „Open House: Intelligent Living by Design”). Jest on przy tym tak niezwykły, a zarazem przemyślany (poniekąd prezentuje bardziej pewną filozofię społeczną, niż zwykły koncept architektoniczny), że skłonił mnie do wyłożenia kilku myśli, reprezentujących moją filozofię ludzkich habitatów i w ogóle sensu zamieszkiwania.

Panie i Panowie, oto macie projekt „“Rethinking Towers In The Park, the Seoul Commune 2026″ koreańskiej pracowni Mass Studies. Zapytacie: cóż jest w nim niezwykłego? Wszystko!

1. filozofia projektowa. Autorzy wychodzą od wiodącej w Azji koncepcji „Wież w parku”, czyli apartamentowców umieszczonych w wysokościowcach w otoczeniu zieleni. Jest to jednak zaledwie punkt wyjścia do przedstawienia znacznie śmielszej, innowacyjnej koncepcji.

2. Urbanistyka. Zamiast znanych układów odseparowanych budowli, wewnątrz podzielonych na odseparowane klatki mieszkalne, mamy tu do czynienia z koncepcją zintegrowanego środowiska życiowego, projektowanego dla nowego typu współpracującej, współ-żyjącej społeczności mieszkańców.

3. Architektura. Projekt mieści się w paradygmacie ulubionym przez nas na ProGGu, czyli architektury bionicznej. Widzimy zielone wieże, które są rodzajami wielkich drzew mieszkalnych. Osiedle przypomina las tropikalny. Forma tej architektury jest zarazem zachwycająca, jak też funkcjonalna, jednak nie w sensie mechanistycznym (jak w modernizmie), ale organicznym, czyli w modelu, którym efektywność nie wyznacza maszyna, ale Natura.

Przyjrzyjmy się bliżej tym aspektom projektu.

I. Filozofia projektowa

Autorzy „Seoul Comune 2026” zadają nam fundamentalne pytania o istotę organizacji ludzkiego sposobu zbiorowego zamieszkiwania; zdają się oni pytać:

● Czy  traktujemy „rzucenie w wielki dom” jako przypadek; naszych sąsiadów zaś za rodzaj wrogów, czy intruzów, przed którymi musimy się bronić? Czy, przeciwnie, jest to dar losu, bo stwarza szansę na budowę przyjaznych relacji z sąsiadami, o one są istotą wspólnego zamieszkiwania?

● A jeżeli to drugie, to czy ważniejsza jest maksymalnie duża przestrzeń prywatna, w której zamieszkujemy przez większą część czasu? Czy może, odwrotnie, jest ona wtórna wobec przestrzeni wspólnych, w których zamieszkiwanie polega na współ-bytności z naszymi sąsiadami – partnerami – przyjaciółmi?

Próba odpowiedzi na te pytania nasunęła mi myśl, iż otwierają one drogę do znacznie szerszego problemu: modelu życia społecznego. Temat to szeroki i rozważę go dogłębniej w innym miejscu, ale na potrzeby tego artykułu można syntetycznie powiedzieć, że tak dobrze nam znany model życia w społeczeństwie techno-konsumpcyjnym (modernistyczny) możemy nazwać paradygmatem divi-egzystencji (od łac. dividuus, podzielony). Mam tu na myśli sposób życia, oparty na patologicznej nieufności, realnym od-dzieleniu ludzi od siebie, sprowadzeniu prawie każdej sytuacji życiowej do egoistycznego „interesu”, a dalej, do relacji społecznych, w których wszyscy konkurują ze wszystkimi; współpracę zaś wymusza najczęściej tylko konieczność produkcyjna. Temu modelowi odpowiada, co oczywiste, pierwsza cześć powyższej alternatywy.

Po drugiej stronie mamy rodzący się nowy paradygmat, w nowej, nie nazwanej jeszcze epoce, której przejawy tropimy na Proggu, i której zwiastunem jest także przedstawiany tu projekt. Nazywam go paradygmatem ko-egzystencji (od łac. commune, wspólny). Jego istotą jest rozumienie, że obecne społeczeństwo ma wystarczająco dużo zasobów, aby starczyło ich dla wszystkich (jest tylko bardzo źle rządzone, i jego zasoby są skrajnie źle dzielone…). Nie ma potrzeby zatem konkurencja i podział, które są sztucznie narzucone ludziom przez państwa \ korporacje \ kościoły. Natomiast znacznie bardziej efektywne społecznie i dające znacznie więcej satysfakcji jest współ-istnienie ludzi oparte na współpracy i wzajemnej pomocy i rozwoju. Dlatego tak szybko rozwijają się takie formy jak: coworking (wspólna praca wielu firm we wspólnej przestrzeni biurowej), cohousing (wspólne mieszkanie w jednej przestrzeni przez wiele osób nie koniecznie będących rodziną), coshopping (sesje wspólnego kupowania towarów), itp. Jak pokazuje natura, współpraca między osobnikami jednego lub wielu gatunków jest znacznie częstszym zjawiskiem, niż konkurencja i polowanie na siebie. Powoli więc także ludzie, jako najbardziej agresywny gatunek na planecie, dojrzewają do tej prawdy. W tej perspektywie – pozytywnie odpowiadamy na drugą część alternatywy.

Co jasne, my znamy w praktyce tylko typ diviegzystencjalnych realiów życiowych, bowiem architekci \ urbaniści modernistyczni jakieś 100 lat temu zadecydowali za nas o rozwoju tego paradygmatu. Myśleli wtedy (w skrócie) tak: ponieważ następuje rewolucyjny wzrost społeczeństwa naukowo – techniczno – konsumpcyjnego (społeczeństwo modernistyczne, technospołeczeństwo), trzeba wyjąć ludzi ze wspólnot wiejskich, opartych na organicznych relacjach bliskości i uczynić z nich producentów – konsumentów, karnie codziennie zgłaszających się do swoich fabryk – biur – sklepów – przybytków mass-kultury, bo na tym polega postęp, modernizacja. Najlepiej będzie temu służyć budowa względnie tanich, masowo, wręcz taśmowo, budowanych nieomal identycznych bloków mieszkalnych, w których „osadzi” się „siłę roboczą”.

Mimo, że pierwsze plany modernistów nie były aż tak odhumanizowane (bywały nawet przyjazne dla ludzi), to ta modernistyczna wizja architektoniczno – urbanistyczna skończyła się całkowicie odhumanizowanymi blokowiskami, które – w sensie funkcjonalnym – są podstrefami terenów fabrycznych, korporacyjnych (mimo, że większość ludzi już nawet tego nie dostrzega). Osadzono nas w wyizolowanych klatkach, a „przemysł kulturalny” (Adorno) i masowa szkolna edukacja zrobiły dużo, abyśmy poczuli, że sąsiedzi za ścianą to „podejrzane typy”, nasi „konkurenci” do lepszej pracy, lepszych, większych „gór do zdobycia”, które techno-konsumpcyjny świat poustawiał nam „pod rękę”, „doręcznie” (Heidegger). Rzecz jasna, teraz już sami, nie zastanawiając się nawet, reprodukujemy wzorzec całkowitego ignorowania przestrzeni wspólnych w naszych blokach, na osiedlach. Stały się one najczęściej przestrzeniami kolonizacji, prywatyzowania przez co bardziej zaradnych lokatorów.

Tej praktyce – prawdziwej zarówno w Polsce, jak i w Korei – projektanci z Mass Studies przeciwstawiają zupełnie inną, koegzystencjalną wizję. Rozumiem ją tak: istotą naszego bytowania w społeczeństwie nie jest pro-kom (model życia: produkcja – konsumpcja), ale wspólnota samorealizujących się podmiotów ludzkich. W sensie architektonicznym, oznacza to, że ważniejsze od przestrzeni prywatnych są przestrzenie wspólne, w których nawiązujemy bliskie relacje z innymi ludźmi, wymieniamy nasze głęboko egzystencjalne doświadczenia, współ-pracujemy, współ-działamy itp.

Naturalnie, nam ta wizja wyda się „nierealistyczna”, lub wręcz „szalona”. Inni zaraz powiedzą: „to pachnie komunizmem”, ktoś inny powie: „to koniec rodziny i otwarta droga do promiskuityzmu”; a ja powiem: pomyślmy, zastanówmy się… Niewątpliwie w tym modelu nie wchodzi w rachubę rynkowy (przypadkowy) dobór sąsiadów. Skoro bowiem mamy współ-egzystować z innymi w bliskiej relacji, ważniejszym kryterium rekrutacji ludzi do poszczególnych „komórek mieszkalnych” jest powinowactwo, niż zwykła siła pieniędzy. Wyobrażam więc sobie, że rozwijający się obecnie na świecie mechanizm tworzenia kooperatyw mieszkalnych, powinien być stosowany do poszczególnych rejonów budynku (pięter?, sekcji?). Można sobie wyobrazić, że bogata wiedza psycho-socjologiczna mogłaby wreszcie być konkretnie wykorzystana do tworzenia wyrafinowanych programów (wspomaganych komputerowo) doboru ludzi, według kryteriów jakościowych, a nie ilościowych. Cały czas pamiętamy, że zmieniamy paradygmat: sensem bycia w społeczeństwie, w tym współzamieszkiwania, jest wzajemna pomoc \ stymulowanie się ludzi w rozwoju ich maksymalnie pojętych potencjałów (holoantropia), a nie odtwarzanie sił psycho-fizycznych do znojnej pracy, z przebłyskami „radości” w postaci konsumpcji nowych gadżetów lub uczestnictwie w mass-kulturze. Jest oczywiste zatem, że dla tego nowego paradygmatu relacji międzyludzkich musimy stworzyć nowy model zbiorowego zamieszkiwania. Jedną z fascynujących propozycji przedstawiam poniżej.

II. Urbanistyka

Rozwój urbanizacji w Korei Południowej szedł tymi samymi drogami, co u nas. Był jednak znacznie bardziej intensywny, bowiem obecnie ok. 80% populacji mieszka w miastach. Powstały tam osiedla, które jako żywo przypominają nasze „osiągnięcia socjalizmu”. One stały się punktem odniesienia dla projektantów z Mass Studies:

1

Widzimy dobrze znany model osiedla modernistycznego, który omówiłem w artykule Przeciw urbanistyce modernistycznej… W Korei jako reakcja wobec takich osiedli ukształtowała się współczesna koncepcja „towers in the park”, szeroko stosowana w całej Azji. Polega ona, w skrócie, na tym, aby budować wysokie, dobrze wyposażone (drogie) apartamentowce, w zielonych przestrzeniach. Model ten, mimo, że zawiera pewną część wspólnych przestrzeni komercyjnych – wg. projektantów z Mass Studies – gubi właściwe podejście do przestrzeni wspólnych, rozumianych jako przestrzenie pół-publiczne, w których mieszkańcy mogą tworzyć realne związki, społeczne zaangażowanie. Dlatego postanowili znacznie rozwinąć koncepcję „towers in the parki” w kierunku zniesienia głównych granic, podziałów, w których tak lubowała się architektura modernistyczna. Piszą sami o tym tak: „Tworzenie łączności między przestrzeniami wewnętrznymi \ zewnętrznymi oraz prywatnymi \ publicznymi na najróżniejsze sposoby, tworzy szanse na powstawanie wielu form aktywności mieszkańców i spontanicznych relacji między nimi. Możemy sobie wyobrazić taką organizację przestrzenną, w której wieże stają się parkiem, a park staje się wieżami, a wszystko tworzy spójną całość”.

Wyzwaniem do stworzenia takiej wizji architektoniczno – urbanistycznej są współczesne przemiany społeczne (których dotąd architektura nie uwzględniała), szczególnie powstawanie mega-miast (widać je na przykładzie powyższym – jest to południowa dzielnica Seoulu, Apgujongdong). Mega-miasta i mega-dzielnice są wynikiem – rzecz jasna – niezwykle szybkiego przyrostu populacji (w Azji), w tym także dramatycznie szybkiego przyrostu ludzi starszych, jak mawiają moderniści: „w wieku poprodukcyjnym” (straszne!). Powstają zatem ogromne osiedla, w których miliony samotnych lub całkowicie wyizolowanych ludzi trwa biernie w swoich mieszkaniach – klatkach.

W tym kontekście projektanci z Mass Studies poczuli, że zaprojektowanie przestrzeni, które świadomie skłaniałyby do tworzenia interakcji społecznych, przy wykorzystaniu współczesnych technologii internetowych, byłoby ważne nie tylko dla architektury, ale w ogóle dla zmiany społeczeństwa. Tak stworzyli model „wspólnotowy” (The Commune model), czyli właśnie model koegzystencji.

Na czym on polega? Projekt Seoul Commune 2026 jest usytuowany w jednym z kwartałów dzielnicy Apgujongdong (po wyburzonych bloczydłach), nad rzeką Han Rice. Jest to więc praktycznie zupełnie nowa dzielnica, zaprojektowana z założeniem „miasta gęstego”. Składa się z 15 wież o różnej wysokości – od 16 do 53 pięter.

2

Tak naprawdę wieże składają się z powtarzalnych elementów:

3

4

Jak widać na ilustracjach, cyrkulacja wody w kanałach, w parku między wieżami, sprawia, że dzielnica tworzy wyspę. Woda jest z resztą wykorzystywana do chłodzenia wież, a także jako jedno ze źródeł energii.

Między wieżami jest wielki park zaprojektowany z myślą o różnorodnych formach wypoczynku. Ale to nie wszystko. W istocie, park jest ściśle zintegrowany z wieżami, zgodnie z zasadą, którą przyjęli projektanci:

5

Jak to możliwe? Otóż, projektanci przewidzieli trzy wysokości ścieżek pieszych, które oplatają całą przestrzeń, ciągną się one wokół terenów parkowych i wokół wież. Ale nie tylko! Wchodzą do wnętrza wież i – jak podwójne helisy DNA – wija się wokół nich, biegnąc w górę. W ten sposób powstaje przedłużenie parku wewnątrz wież w postaci zielonych dróg i tarasów.

67

Całość dróg pieszych, kanałów wodnych, kolei jednoszynowej między wieżami, oraz różne części parku i drogi komunikacyjne wewnątrz budynków – tworzy pieszą tkankę komunikacyjną.

8

W ten sposób powstaje nowa jakość urbanistyczna: prawdziwie zintegrowaną przestrzeń mieszkalno – parkowa! Mieszkaniec czuje się w łączności nie tylko ze swoją bezpośrednią przestrzenią mieszkalną, ale z całym, szerokim otoczeniem, w tym z ludźmi i przyrodą, która go otula ze wszystkich stron.

III. Architektura

Ta sama filozofia koegzystencji i organicznego myślenia, jak w przypadku urbanistyki, zastosowana została także w zakresie projektowania przestrzeni mieszkalnych. Projekt jest oparty na mieszaninie przestrzeni czysto prywatnych, tak zwanych „komórek”, oraz przestrzeni użytkowych, należących do całej społeczności. I tu kolejne przełomowe rozwiązanie. Projektanci zastosowali do zarządzania tymi różnorodnymi przestrzeniami publicznymi i pół-publicznymi wszechobecne technologie cyfrowe. Każdy mieszkaniec może monitorować wiele różnych przestrzeni w czasie rzeczywistym oraz wybierać i rezerwować wybraną z nich, w zależności od jej preferencji w zakresie aktywności społecznych. Innymi słowy, powstaje niezwykle efektywny system zarządzania przestrzeniami publicznymi we wszystkich wieżach, a każdy mieszkaniec może wybierać z dziesiątek możliwości spędzania czasu, a przy tym pozostawać w stałym kontakcie z konkretnymi wirtualnymi społecznościami. Poniekąd rodzi się nowy typ mieszkańców, oprócz stałych rezydentów, mamy bowiem także nomadycznych, krótkookresowych. Przestrzeń prywatna w Seoul Commune 2026 została zminimalizowana, w paradygmacie koegzystencyjnym pełni ona bowiem wtórna rolą. Tak ona wygląda:

9 10 11

Każda komórka składa się z sypiali i łazienki w kilkunastu wariantach przestrzennych (28 – 32 m2), odpowiadających różnym potrzebom i zwyczajom mieszkańców. We wszystkich wieżach jest 2590 komórek mieszkalnych. Przy czym – jak widać na ilustracji powyżej – mogą one tworzyć większe jednostki, podobne do plastra miodu. Mogą mieć one także więcej funkcji oraz pozwalają na tworzenie mniejszych społeczności lokalnych. Jak wspomniałem, największy nacisk położono w tym projekcie na przestrzenie wspólne, w których tworzą się interakcje społeczne. Logicznym wnioskiem jest zatem, aby funkcje mieszkalne, jak wyżywienie, spędzanie czasu wolnego itp., realizować w przestrzeniach pół-otwartych. W tym sensie – jak podkreślają projektanci – sypialnie i łazienki są jakby prywatnymi hotelami, służącymi realizacji podstawowych, osobistych potrzeb, natomiast główny ciężar położono na rozwój przestrzeni ogólnożyciowych, z których korzystają zarówno mieszkańcy – rezydenci, jak też nie-rezydenci (goście).

Strukturę budowli tak zorganizowano, że funkcje mieszkalne znajdują się w przewężeniach wież, a funkcje publiczne w szerszych „bulwach”:

12 13 14

„Bulwy” służą jako miejsca usługowe, mieszczą się w nich biura, ośrodki medyczne, miejsca opieki społecznej i inne przestrzenie komercyjne.

15

Dolne piętra wszystkich wież zawierają przestrzenie przeznaczone na projekty sportowe, wypoczynkowe, edukacyjne, a także sale spotkań, konferencji, wydarzeń kulturalnych i różne sfery komercyjne. Krzyżują się tutaj także różne funkcje komunikacyjne: drogi piesze, kolej jednoszynowa i transport publiczny.

16

Na najwyższych piętrach projektanci umieścili kopułę z zielonym atrium, służącą jako najważniejszy podniebny salon dla całej społeczności wieży; tutaj mają być główne urządzenia wspólnego spędzania czasu oraz spożywania posiłków – wszystko w pięknym, zawsze zielonym ogrodzie.

17

Nie trzeba chyba zbytnio podkreślać, że budynki zaprojektowano w perspektywie efektywności energetycznej i poszanowania materiałów. Strukturę budowli nie tworzą lite betonowe elementy, ale formy ażurowe, podobne do plastrów miodu, czy też form przypominających niektóre rośliny. We wszystkich budynkach przewidziano zastosowanie szkła o właściwościach fotowoltaicznych, pokrytego dodatkowo warstwami samoczyszczącymi. Zewnętrzne ażurowe poszycie pokryte jest specjalną włókniną, na której mogą rosnąć pnącza, a w specjalnych strefach oszklonych: winorośl, będąca źródłem chłodnego cienia. Wszystkie te zielone formy, ściśle zintegrowane ze strukturą samych budowli, mają przewidziany system nawadniania (z wykorzystaniem wody z kanałów) oraz maszynę do robienia mgły, która podlewa rośliny. Przewidziano także sensory wilgotności, temperatury, które zapewniają dobre warunki wzrostu roślin.

Szczególny zachwyt wzbudza forma wszystkich wież, jak widać na ilustracjach jest ona w pełni organiczna, ale zarazem niebanalna. Intuicyjnie czujemy, że te swoiste egzotyczne „drzewa” świetnie pasują do postawionej przed nimi funkcji. Pamiętajmy, że mamy do czynienia nawet z wieżami pięćdziesięciopiętrowymi, a tymczasem w odczuciu dominuje lekkość i elegancja. Architekci osiągnęli nieomal niemożliwą do uzyskania harmonię między koniecznością realizacji założeń architektury gęstej, a formą, która nas nie przytłacza, a przeciwnie, dzięki przywoływaniu odczuć związanych z przyrodą – całość nas zachwyca.

IV. Podsumowanie

Architekci \ myśliciele z Mass Studies przedstawili niezwykle odważny koncept nowej architektury i urbanistyki, który ma zarówno cechy społeczne (architektura koegzystencji), jak też zgodności z formą oraz sposobem działania natury; naśladuje on najlepsze jej wzorce (biotechnologia, biomimikra). Mamy więc do czynienia z architekturą bioniczną, czyli bioarchitekturą.

Przy tym zaawansowanie konceptualne i projektowe  – od strony architektonicznej (pomijam kwestie konstrukcyjne) – pokazuje, iż mamy do czynienia z rozwiązaniami w pełni dojrzałymi do zastosowania. Wydaje się, że istnieją wszystkie niezbędne technologie materiałowe, wykonawcze i zarządcze, aby realizować takie projekty; niestety, brak najważniejszego czynnika: odwagi myślowej w przezwyciężaniu stereotypów, wyobraźni w zrozumieniu, iż zbrodnicza epoka technospołeczeństwa przemija, pora więc na rozwiązania tworzone z perspektywy poszerzonego potencjału człowieka, żyjącego w głębokiej harmonii z Naturą.

Wyobraźmy sobie – jak bardzo zyskają miasta na całym świecie, gdy w końcu tego typu architektura zastąpi modernistyczne koszmarki…. Jak bardzo zyska nasz rozwój, nowa ludzka tożsamość, gdy zaczniemy się czuć, nawet w największych miastach, nie jak w geometrycznych, betonowych labiryntach, jak obecnie, ale po prostu w cudownych, egzotycznych ogrodach, do życia w których – jak wiadomo poetom od dawna – jesteśmy stworzeni. 

Foto i ilustracje ze strony Mass Studies.

 

Podziel się opinią:
Pin Share

Comments

comments

About The Author

Innowator. Ukończył studia na Wydziale Filozoficznym KUL; stypendysta u prof. Leszka Kołakowskiego na University of Oxford. Ukończył także studia podyplomowe: Zarządzanie Finansami i Inwestycje Finansowe na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu oraz Public Relations w Wyższej Szkole Bankowej we Wrocławiu. Zajmuje się filozofią miasta, architektury (w ramach think-tanku BioCity Project) oraz trendami rozwojowymi w kulturze i cywilizacji, prowadzącymi do zmiany panujących paradygmatów. Także właściciel innowacyjnej agencji konsultingu terytorialnego: Metamorphosis Innova City. W jej ramach zaprojektował i wdrożył kilkanaście innowacyjnych marek i strategii terytorialnych dla wielu polskich miast, w oparciu o zasady zrównoważonego rozwoju i deliberacji społecznej. Współzarządzający Fundacją Nowej Kultury. Redaktor portalu progg.eu Napisz do mnie

Related posts

1 Comment

  1. Przemek

    Podczas czytania tego artykułu nasunęła mi się pewna interesująca aluzja, która przemawia za paradygmatem koegzystencji.

    Czasy studenckie. Zarówno od moich rodziców, znajomych moich rodziców a skończywszy na moich znajomych często słyszę, że studia były „najpiękniejszym okresem w ich życiu”. Wydaje mi się, że były „naj” nie tylko ze względu na niezapomniane imprezy i „beztroski czas”. Uważam, że te pozytywne wspomnienia z tamtych czasów wytworzyła pewna więź, która towarzyszyła nam na co dzień. Wspólna praca, wspólne mieszkanie, gotowanie, pranie, obijanie się i bardziej efektywne spędzanie czasu. To wszystko, ta koegzystencja stworzyła atmosferę, której często brakuje nam dziś.
    Dlatego też, uważam, że model koegzystencji ma szansę sprawdzić się w naszym społeczeństwie i być interesującą alternatywa, dla ulotnego, teraźniejszego „life stylu”. . Być może będzie to dobre panaceum na wyobcowanie i poczucie samotności jakie towarzyszy wielu z nas w obecnych czasach.

    Reply

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *