19. 03. 2024

Nowe artykuły:
Pazerne dzieci konsumpcji

Pazerne dzieci konsumpcji

Książka Barbera ‘Skonsumowani’ ukazuje współczesny świat w sposób, który wrażliwemu czytelnikowi zdejmuje bielmo z oczu, przedstawia rzeczywiste mechanizmy sterujące rynkiem, informacją i polityką, a konsumenta obnaża ze złudzeń, zostawiając go sam na sam z ponurym faktem, że kupując dobra dające krótkotrwałą satysfakcję, płaci za nie walutami zwanymi: obywatelskość, suwerenność, krytyczne myślenie, demokracja i dojrzałość.

Styl Barbera jest nieco męczący, chaotyczny; jak teledyskami – bombarduje faktami, przykładami, cytatami, postaciami. Ale warto skoncentrować się na istocie jego troski i oburzenia – na wymierającym gatunku jakim jest obywatel.

W edług Barbera, współczesny kapitalizm – w przeciwieństwie do jego początków, które dominował etos protestantyzmu, ciężkiej pracy i oszczędzania – charakteryzuje etos infantylizmu. A nowa odmiana kapitalizmu żywiąca się tym etosem to kapitalizm konsumencki.

 „Infantylizacja – to […] wyrazista metafora, która z jednej strony wskazuje na zbanalizowanie towarów i ogłupienie klientów w postmodernistycznej gospodarce globalnej, wytwarzającej, jak się wydaje, więcej dóbr niż ludzie potrzebują, z drugiej zaś – na fakt, że na rynku, gdzie klientów nigdy nie jest dosyć, celem zabiegów marketingowych stają się dzieci.” 

W obecnie panującym systemie, celem speców od marketingu jest, z jednej strony, dotarcie do jak najmłodszej klienteli z wypchanym portfelem i niewyrobionym gustem, którą łatwo manipulować, z drugiej strony – utrzymanie tej dziecinności jak najdłużej (regresja dorosłości) i „przechwycenie” jak największej liczby ludzkich aktywności, by rozbudzać dziecinne zachcianki i chęć kupowania niepotrzebnych tak na prawdę przedmiotów i usług.

Istotą gospodarki jest więc nie produkcja towarów, a tworzenie potrzeb. Nie sprzedaje ona ubogim tego, co potrzebują, bo nie jest to opłacalne, a koncentruje się na sprzedaży bogatym tego, czego nie potrzebują. Dawny obywatel (osoba dorosła, świadomie dokonująca wyborów, mająca wpływ na środowisko, w którym żyje) przekształcił się w konsumenta (podatnego na kontrolowanie, na impulsy, nieodróżniającego swej tożsamości od tożsamości kupowanych przez siebie marek), któremu wydaje się, że podbija świat rzeczy, a w rzeczywistości sam jest przez niego konsumowany.

Mówiąc o dokonywaniu wyboru przez konsumentów, Barber opisuje afrykańską pułapkę na małpy. Na słupku przymocowuje się pudełko, wewnątrz którego znajduje się orzech. Małpa może wsadzić rękę do pudełka przez mały otwór. Jest on jednak na tyle mały, że po chwyceniu orzecha, małpa już nie może wyciągnąć ręki. Wystarczy jednak puścić zdobycz, by się wyswobodzić. Małpy wolą jednak zdechnąć z głodu, niż zostawić zdobycz. Jesteśmy małpami kapitalizmu. W teorii – mamy pełną wolność, w praktyce – jesteśmy zniewoleni przez chęć posiadania orzeszka.

Autor ‘Skonsumowanych’ wyróżnia kilka przenikających się stadiów w rozwoju kapitalizmu. Szuka odpowiedzi, skąd przyszliśmy i dokąd potencjalnie zmierzamy…

  • Etap pierwszy – twórczy kapitalizm, któremu towarzyszyła etyka twórczej anarchii, a bohaterem był zawadiacki awanturnik rodem z westernu.
  • Etap drugi – kapitalizm inwestycyjny, wraz z mityczną protestancką etyką ascezy, której bohaterem był rozważny księgowy.
  • Następnie – kapitalizm liberalny (etyka radykalnego indywidualizmu, bohater: człowiek swobodnie dokonujący wyborów).
  • Potem – kapitalizm menedżerski z etyką organizacji i oszczędzania.
  • Obecnie nam panujący: kapitalizm konsumpcyjny z etyką infantylizacji i bohaterem: nałogowym konsumentem.
  • Barber liczy też na to, że kolejnym etapem będzie opór wobec konsumpcyjnego kapitalizmu, odwołujący się do wartości, jakie niesie wolność publiczna.

Dzieci vs. dorośli

Dorosłość i dziecinność są u Barbera używane jako symbole, do określenia grup przeciwstawnych sobie cech i postaw. Infantylizm preferuje łatwe nad trudne: moralność bez poświęcenia, dyplom bez wiedzy, seks bez miłości, kołacze bez pracy, chudnięcie bez wysiłku, sport tylko w telewizji, niszczenie zamiast budowania, kłótnia w miejsce rozmowy, spychologia zamiast pracy, prawa bez obowiązków. Bycie dzieckiem zamiast bycia dorosłym.

Etos infantylizmu przedkłada też szybkość i prostotę nad to, co złożone i powolne. Jego świat to – brak niuansów i szarości. Np. kto nie ze mną, ten wróg… Fast foody, prostackie filmy, napompowane widowiska sportowe, prymitywne gry wideo. Prostota, a może nawet prostactwo wylewa się również z telewizji – tzw. “efekt Foxa” (seriale, teleturnieje, big brothery, wiadomości odwołujące się do najniższych potrzeb). Świat dzieci charakteryzuje też nieumiejętność odraczania w czasie zaspokajania potrzeb, kierowanie się hasłem ‘ja chcę, teraz’. W dzisiejszym zdziecinniałym świecie zanika ‘przyjemność powolności’ – umiejętność delektowania się książką czy nieśpiesznej rozmowy przy obiedzie.

Prywatyzacja

Barber łączy wszechobecny infantylizm z postępującą prywatyzacją – będącą przeciwieństwem dóbr publicznych, wspólnotowości. Impulsywne “ja” w walce z rozważnym “my”. Infantylizm współistnieje z ideologią prywatyzacji, a ta stopniowo wyeliminowuje nasze publiczne jaźnie i zamyka, zahipnotyzowanych własnym „ja” konsumentów, w prywatnych osiedlach, chronionych przez prywatne firmy ochroniarskie. Te prywatne wybory tworzą coraz bardziej nieegalitarne społeczeństwo -a  im większe nierówności społeczne, tym większa frustracja biedniejszej jego części i coraz wyższe mury wokół prywatnych enklaw. Obywatele nigdy świadomie nie wybraliby takiego rozwiązania – gdyż koniec końców jest ono niekorzystne dla wszystkich. Jednak konsumenci – pochłonięci “tym, co dobre dla mnie” nie potrafią dostrzec szerszej perspektywy. Postępująca prywatyzacja życia konfrontuje obywatela w nas z konsumentem w nas, doprowadzając społeczeństwo na skraj obywatelskiej schizofrenii. Krok po kroku zanika idea wolności publicznej, wspólnego dobra, a konsumpcjonizm wmawia ludziom, że wolność ogranicza się do prywatnego wyboru, wyboru przy użyciu portfela. Wolność wybierania z menu, w miejsce wolności tworzenia całego menu. Trzeba też pamiętać i o tym, że im wiecej pozycji w menu, tym sam wybór staje się trudniejszy i bardziej ograniczony. Maksymalizacja liczby wyborów nie jest tożsama z większą wolnością. Np. ograniczenie możliwości wyrzucania śmieci, gdzie popadnie, daje całemu społeczeństwu, a więc i jednostce, więcej wolności od zanieczyszczeń.

Prywatyzacja nagminnie ignoruje koszty publiczne, nazywając je kosztami zewnętrznymi (externalities) – zniszczenie środowiska, rozbicie lokalnych społeczności, wpływ na przyszłe pokolenia, dług publiczny – nie mają tu większego znaczenia – liczy się tylko doraźny zysk. Ekonomia głównego nurtu nie zauważa koncepcji takich jak: Wskaźnik Prawdziwego Postępu (Genuine Progress Index), który bierze pod uwagę koszty publiczne, ukazując tym samym całą hipokryzję posługiwania się PKB.

Najbardziej skrajną formą prywatyzacji jest outsourcing suwerenności państwa. Monopol państwa na stosowanie siły jest stopniowo udostępniany coraz większej liczbie najemników. Prywatne armie z okrzykiem ‘demokracja’ na ustach, walczące o przejęcie i urynkowienie publicznych zasobów biedniejszych państw – Czy tego chciałby obywatel? Pewnie nie. Ale konsument – już tak. Przecież tu chodzi o koszty utrzymania jego prywatnego SUVa…

W prywatyzacji – równość nie leży na pierwszym miejscu. Ba, nierówność jest jej istotą. Politycy stają się markami, a polityka – sztuką manipulacji masami. Wg. Barbera – publiczne ma się do prywatnego, jak dorosłe do dziecinnego.

Ponurym obliczem prywatyzacji jest globalizacja. W świecie globalnym – publiczne nie istnieje. Nie ma tu prawdziwie globalnych instytucji obywatelskich, nie ma globalnych obywateli. Jest to świat całkowicie opanowany przez rynek, świat nieograniczony granicami państw, świat, w którym kapitalizm powrócił do XIX wieku. Barber zastanawia się, czy możliwa jest demokratyzacja globalizacji. Jednak – nie znajduje odpowiedzi na to pytanie.

Tożsamość

Miejsce dawnych askrybowanych form tożsamości (religijna, państwowa, etniczna) zastępuje nowa tożsamość związana z kupowanymi bądź pożądanymi markami i produktami. Infantylne tożsamości komercyjne – w przeciwieństwie do dojrzałej tożsamości obywatelskiej, którą człowiek zawdzięcza sobie – są uproszczone i narzucone z zewnątrz. Niestety, choć zastępcze, tożsamości wokół marki, są często zinternalizowane przez konsumentów, i działają bardzo silnie. Kult wokół marki (zwanej na tym etapie – lovemark) nabierać może wręcz wymiarów religijnych, stać się obsesją czy uzależnieniem. Tym samym dzięki etosowi infantylizmu, tożsamość ludzi zostaje sprywatyzowana.

„[…]kiedy religia kolonizuje każdą sferę naszego życia, które powinno być wielowymiarowe, mówimy o teokracji. Kiedy robi to polityka – mówimy o tyranii. Dlaczego więć w sytuacji, gdy rynek – z natarczywą ideologią konsumpcji i upartą ortodoksją wydawania pieniędzy – kolonizuje wszystkie sfery naszego wielowymiarowego życia, nazywamy to wolnością?” 

 

Rynek totalny

Rynek staje się wszechobecny. Ma totalizujący wpływ na życie ludzi. Przejmuje przestrzeń (billboardy, reklamy na wszystkich produktach, product placement, etc), czas (sklepy otwarte 24 godz. na dobę, komercjalizacja świąt, wiadomości non-stop); uzależnia od siebie (tworząc sztuczne potrzeby, które on tylko może zaspokoić), powiela się na podobieństwo wirusa (niestety dzięki m.in. Internetowi), jest wszechzasadny (sam się racjonalizuje i usprawiedliwia). Jest memem memów destrukcji życia obywatelskiego, pluralizmu, wielowymiarowości.

Opór wobec konsumpcjonizmu

Barber próbuje zostawić czytelnika z iskierką nadziei, prezentując przykłady będące namiatką oporu wobec konsumpcjonizmu. Niestety – są one tak wątłe i nieprzekonywujące, że czytelnik pogrąża się jeszcze bardziej w labiryncie pytania: Co wobec tego można zrobić? Uczciwość wobec autora domaga się jednak wspomnieć o owych “ruchach oporu”.

  • Kreolizacja (hybrydyzacja) kultury. Modyfikacja dominującej kultury kolonizatora przez kultury skolonizowane. Podstawą tego procesu jest fakt, że percepcja kultury może mieć na nią równie silny wpływ jak jej tworzenie. Przykładem historycznym są np. kulty cargo czy łączenie chrześcijaństwa z tradycyjnymi wierzeniami Afryki. Obecnie – są to rozmaite aspekty kultury remixu, od kuchni typu fusion, przez chasydzkiego rocka, po Razanne muzułmańską lalkę Barbie. Niestety – tu pozwolę sobie użyć metafory Barbera – choć krewni zająca pocieszają się, że wąż po jego połknięciu ma zajęczy kształt, fakt pozostaje faktem, że to jedynie kwestia czasu, by wąż powrócił do dawnej formy, a po zającu nie będzie już ani śladu.
  • Karnawalizacja kultury. Teoria ta proponuje nowe spojrzenie na rynek – twierdzi, że konsumpcjonizm wynika z potrzeby karnawału, odreagowania. Odwołuje się ludzkiej natury i chęci oszukiwania („Ta marka rozwiąże twoje problemy!”) i bycia oszukiwanym („Pójdę sobie coś kupić, by poprawić sobie nastój”.). Jednak centra handlowe jako świątynie nieustannego karnawału – trochę przerażają. Nawet w Średniowieczu był to pewien okres przed długotrwałym postem. Luz jako konieczność i dyscyplina przestaje bawić.
  • Prowokacja kulturowa. Barber daje stosunkowo wyższe noty prowokacji kulturowej. Przypomina Guya Deborda i jego Międzynarodówkę Sytuacjonistów oraz Kalle Lasn’a i jego kultową książkę ‘Culture Jam’. Prowokacja kulturowa to wojna na memy. Chodzi tu o podważenie systemu nie za pomocą siły, ale poprzez grę ze znaczeniami, symbolami, niekwestionowanymi założeniami i konwencjami. Przykładami prowokacji kulturowej są kampanie demarketingowe np. w wykonaniu Adbusters, malowanie własnych ścieżek rowerowych, otwieranie sklepów z lokalnymi produktami, sprzedawanie przenośnych czytników kodów kreskowych, sprawdzających produkty pod kątem ekologicznym i prawnym. Barber zadaje prowokacyjne pytanie, czy można w ogóle wygrać bitwę na memy, jeśli TWOJE znaczenia są doczepione do ICH produktów?
  • Obywatelski konsumpcjonizm ma na celu wzmocnienie roli konsumentów, by zrozumieli swą siłę i wspólnie potrafili wywierać nacisk na producentów i dystrybutorów. Ruch konsumencki ma swoją wieloletnią tradycję. Konsumenci – mogą stosować demonstracje i bojkot. W pojedynczych przypadkach akcje przynoszą pozytywny skutek. Jednak na dłuższą metę, niewiele to zmienia.
  • Korporacyjne obywatelstwo. Jest drugą stroną medalu. Tym razem to korporacje podejmują się “społecznie wrażliwych” działań: ochrona środowiska, dobrowolne kodeksy etycznych zachowań, społeczna odpowiedzialność biznesu. Jednak, gdy chce się tak na prawdę działać społecznie odpowiedzialnie, trzeba zwykle podwyższyć cenę lub ograniczyć zyski. Ocenia się, że wrażliwy konsument jest gotów zapłacić o 5-6% więcej. Niestety, to często nie wystarcza. W większości przypadków społeczna odpowiedzialność pozostaje pięknym hasłem promocyjnym na korporacyjnych stronach internetowych.

Pomimo wielu prób stawiania oporu konsumpcjonizmowi, nadziei na przeciwdziałanie niszczącym siłom globalnego rynku jak na razie nie ma. Nieśmiałe teorie o budowaniu globalnej demokracji – są pisane palcem po wodzie. W obliczu zamierania obywatelskości i poczucia wspólnotowości w miastach i wsiach, w obliczu braku umiejętności współdziałania ludzi w lokalnych społecznościach, trudno oczekiwać narodzin globalnego obywatela.

Ale kto wie, może właśnie stawia on pierwsze kroki na na jakimś portalu internetowym… 

Benjamin R. Barber. Skonsumowani.  Jak rynek psuje dzieci, infantylizuje dorosłych i połyka obywateli.

Podziel się opinią:
Pin Share

Comments

comments

About The Author

mm

Joanna Gołębiewska - proggtywistka społeczna głęboko zainteresowana sprawami zrównoważonego rozwoju, demokratycznej edukacji oraz harmonijnego, ekologicznego życia rozwijającego ludzki potencjał. Redaktorka magazynu "Progg Mag" oraz portalu progg.eu. Ukończyła studia na warszawskiej Szkole Głównej Handlowej, część swojej edukacji odbywając również w Bratysławie i Bergen, obecnie mieszka, pracuje i działa we Wrocławiu. W wolnym czasie poświęca się nauce języków, książkom, podróżom szczególnie w góry, czasem nawet na rowerze. Napisz do mnie

Related posts

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *