Niezmiernie rzadko piszemy o polskich przykładach bioprogresji, a już szczególnie w architekturze. Tym z większą przyjemnością przedstawiam projekt lubelskiej pracowni architektonicznej Bolesława Stelmacha: centrum handlowo – rozrywkowe Tarasy Zamkowe w Lublinie. Naturalnie, pomijam problem, czy takie centra komercji są nadal potrzebne, i czy taka gigantomania nie jest już regresywna (sądzę, że jest!) – zajmuję się tu wyłącznie architekturą obiektu. A na kolejną okazję pozostawiam rozważenie: jak w realiach biospołeczeństwa (biospołeczeństwo) powinniśmy robić zakupy? Jaki jest przyjazny, bioprogresywny model sklepu?[ct_divider]
Każdy, nawet okazjonalny czytelnik Progga, musi stwierdzić – już na pierwszy rzut oka – iż prezentowany obiekt nie przedstawia – w kontekście światowym – żadnej przełomowej cechy, ma znaczenie lokalne, polskie. Niemniej, na naszym archaicznym architektonicznie bezrybiu, nawet centrum handlowe, które zrywa z arcypolskim stylem „wieś tańczy i śpiewa”, musi wzbudzać sympatię. Pokazuję ten przykład – inaczej, niż zwykle – nie z myślą: zobaczcie, jak wspaniała architektura \ urbanistyka powstaje na świecie, ale z myślą: zobaczcie, u nas też można zerwać z koszmarnym projektowaniem i spróbować przemycić chociaż troszkę myślenia „bio”; nie walczyć z naturą (co permanentnie robi 99% polskich architektów), ale może delikatnie, ale jednak, wprowadzić ją do otoczenia, niechby i przy okazji centrum handlowego. A do tego, wyjątkowe jest tu też to, że nie jest to projekt jedynie konceptualny, ale – jak pokazuje jedna z fotografii – trwa jego realizacja. Całość będzie otwarta za ok. dwa lata.
Mamy więc obiekt, który odchodzi od cyrkowo – popowej estetyki większości centrów handlowych, na rzecz estetyki znacznie bardziej stonowanej. Czuje się tu nawet to szlachetnie podejście projektowe, które nie polega na ranieniu natury jakimiś geometrycznymi ciężkokształtami, ale właśnie na szukaniu z nią balansu, swoistej harmonii. Jak zapowiada inwestor, firma Immofinanz Group – największa atrakcją projektu jest dach, na którym przewidziano miejsce na skwery, trawniki, ciągi spacerowe i pomosty widokowe, zapewniające np. widok na Lubelski Zamek i panoramę Starego Miasta. Na dach prowadzić będą specjalne rampy i ścieżki rowerowe. Rozwiązania to niesie ze sobą reminiscencję z dawnymi zigguratami; jest to współczesny, zielony ziggurat, który może i jest poświęcony innym bogom, niż tamte, ale przywołuje trochę właściwej im szlachetności.
Inna rzecz, że to naprawdę fajna myśl, aby przy okazji robienia zakupów zaproponować ludziom nie tylko kolejną strefę wrzaskliwej pop-kultury (te wszystkie okropne centra kinowe, nieobecne tu zresztą!), która jeszcze bardziej nas zmęczy, ale właśnie strefę relaksu, oddechu. Nie wiem jak was, ale mnie każdorazowy pobyt w centrum tak bardzo wykańcza, że z najwyższą radością od razu położyłbym się na miłej trawce. A tu jeszcze widzimy sympatyczne parasole, nie zapomniano także o odrobinie wody.
Wszyscy mamy chyba świadomość, że z takiego strasznego zapóźnienia intelektualnego, jakie panuje wśród (realizujacych projekty) polskich architektów, nie da się wyjść ot tak, w jednym etapie… Z pewnością przyjdzie nam jeszcze nie jedno „arcydzieło” pop-modernizmu oglądać na naszej umęczonej estetycznie polskiej ziemi… Tym bardziej musimy się cieszyć nawet najmniejszymi przejawami projektowania, które wychodzi poza te straszne realia, i które jest nam na Proggu bliskie. I ten projekt jest takim światełkiem w tunelu.
Foto: Dziennik Wschodni