Warto, aby już dzisiaj wyciągać strategiczne wnioski z kryzysu politycznego, który zafundował nam PIS. W tym duchu autor rozważa problem obietnic wyborczych składanych przez polityków. Czy możemy się godzić, aby partie w wyborach zgłaszały jedno, a po wyborach robiły drugie? Czy oszustwo wyborcze powinno być legalne? Na tle pytań autor zgłasza kilka postulatów zmiany systemu politycznego.
N ie da się ukryć, że strategia powyborcza PiSu, oparta na podważaniu reguł państwa prawa i gwałtownym zagarnianiu wszelkich instytucji, zaskoczyła większość Polaków (w tym i mnie). Zarazem jednak pokazała daleko posuniętą słabość naszego systemu politycznego. Mam na myśli fakt, że system ten nie zawiera żadnych bezpieczników chroniących nas przed partiami „zbójeckimi”[1], takimi jak PIS.
Na samym początku nie można nie zauważyć, że nie byłoby problemów z PISem, gdyby partia ta ordynarnie nie oszukała swoich wyborców! Jest wszak jasne, że większość głosujących na tą partię nie wybierała walki z Trybunałem Konstytucyjnym, ani w ogóle ograniczania państwa prawa i demokracji. To, co zdecydowało o zwycięstwie tej partii to sprawnie promowane rozwiązania socjalne, ba! obietnica pogłębienia dialogu społecznego, przyjazności państwa dla obywateli.
Innymi słowy, gdyby liderzy PIS powiedzieli w trakcie kampanii, że będą po wyborach realizować politykę opartą na dążeniu do faktycznego paraliżu (zniszczenia) TK, ekspresowego przejęcia wszystkich służb (i to nocą), natychmiastowego przejęcia korpusu służby cywilnej, wciskaniu na stanowiska w gospodarce swoich (biernych, ale wiernych) towarzyszy partyjnych – z pewnością nie wygraliby wyborów.
A zatem, oszustwo wyborcze przyczyniło się do zwycięstwa tej partii. Oszustwo to pozwoliło liderom tej partii obecnie prowadzić zbójecką politykę. Nie ma przy tym znaczenia fakt, że być może w przyszłości PIS zrealizuje swoje obietnice socjalne, a to dlatego, że dotychczasowe posunięcia tej partii są wystarczające, aby uznać je za oszustwo.
Mam świadomość, że przywykliśmy już do różnych oszustw politycznych. Wszystkie partie w dotychczasowej historii III RP w większym lub mniejszym stopniu nie realizowały swoich obietnic. Nie było jednak dotąd aż takiego rozdźwięku między zapowiedziami, a powyborczą praktyką. Liderzy PIS wszak robią (jak dotąd) dokładnie przeciwne rzeczy, niż zapowiadali (nie wspominam nawet o konfrontacyjnym, nacechowanym pogardą dla opozycji stylu, w jakim to robią).
Rodzi się pytanie: czy naprawę powinniśmy jako społeczeństwo na to pozwalać? Zastanówmy się: gdy np. jestem przedsiębiorcą i oszukam mojego kontrahenta – grożą mi surowe konsekwencje cywilne, a nawet karne. Podobnie, gdy jestem pracownikiem i oszukuję swojego pracodawcę. A tymczasem, gdy jestem politykiem – mogę obiecać jedno, a robić drugie. Ba! Mogę mówić, że będę realizował kwestie socjalne, będę współpracował, pogłębiał demokrację[2], a po wyborach mogę przystąpić do likwidacji państwa prawa, łamania demokracji, przy pomijaniu spraw socjalnych! I to jest zgodne z prawem. Oznacza to, że tego typu oszustwo jest wpisane w system; jest zalegalizowane i uważane za „normalną” praktykę polityczną. Na co dzień wielu z nas nawet mówi: „na tym polega polityka…”.
Ale gdy wzniesiemy się poza codzienną rutynę, nasze preferencje wyborcze i inne doraźne sprawy – jasne się staje, że to objaw szaleństwa społecznego! To mocny objaw patologii społecznej.
Wszak skoro się nie godzimy, aby działalność gospodarcza oparta była na oszustwie; jeżeli nie godzimy się, aby sami obywatele się nawzajem oszukiwali – to jak możemy się godzić, aby politycy nas oszukiwali, i to w majestacie prawa?!
Moim zdaniem nie możemy się godzić, aby tak ważna sfera, jak organizowanie i zarządzanie społeczeństwem, czyli polityka – oparta była na wpisanym w system oszustwie! Sfera ta, jak każda, w której panują barbarzyńskie reguły – musi zostać ucywilizowana.
Co proponuję?
- Zaraz po pozbyciu się PISu, w nowej konstytucji (i systemie prawa wyborczego) trzeba wprowadzić jasne reguły normujące proces wyboru partii politycznych. Można sobie wyobrazić, że zamiast – jak dzisiaj – głosowania w ciemno, bez jakiejkolwiek gwarancji, że złożone obietnice i postulaty wyborcze zostaną zrealizowane, powstanie instytucja, która będzie :
- prowadziła rejestr składanych, oficjalnych obietnic wyborczych, wraz z harmonogramem ich wprowadzania
- składać coroczne raporty z realizacji tych obietnic.
- Gdy dana partia wygra wybory:
- W przypadku uzyskania większości pozwalającej na samodzielne rządy, byłaby zobowiązana do realizacji zgłoszonych obietnic (naturalnie, oprócz prowadzenia bieżącej polityki). Wyobrażam sobie, że partia deklarowałaby w formie oficjalnych obietnic tylko zestaw kluczowych postulatów, wynikających z programu partii. Musiałyby one być zgodne z obowiązującą konstytucją i ogólnym porządkiem prawnym państwa. Oprócz tych oficjalnych obietnic, partia prowadziłaby normalną działalność, jak dzisiaj.
- W przypadku nie uzyskania samodzielności, gdy będzie musiała utworzyć rząd koalicyjny, powinna zawrzeć z koalicjantem oficjalną umowę koalicyjną, w której zawarte byłyby wspólne postulaty obu partii. Tą umowę wraz z obietnicami programowymi partie zgłaszałyby do PKW.
- Można przewidzieć szereg sankcji dla partii nie realizujących obietnic. Od wezwania przez PKW do realizacji tychże obietnic, przez cofnięcie dotacji państwowej na działalność partii, na wygaszaniu mandatów posłów (po np. obligatoryjnym (e)referendum, ogłaszanym przez PKW, w porozumieniu z innymi organami, niezależnymi od władzy ustawodawczej).
Reasumując. PIS uzmysławia nam, że musimy jako społeczeństwo bardzo mocno udoskonalić naszą demokrację. A jedną z najgorszych rzeczy w obecnym systemie jest faktycznie legalna możliwość oszukiwania przez partie polityczne społeczeństwa. Partie mogą obiecać cokolwiek, a potem realizować zupełnie co innego. Np. obecnie PIS po hasłami pozytywnych zmian socjalnych uzyskał władzę, którą wykorzystuje przeciw demokratycznemu społeczeństwu. Aby taka sytuacja w przyszłości się nie powtarzała, musimy przerwać możliwość systemowego oszustwa i wprowadzić zasadę systemowej kontroli zgłaszania obietnic wyborczych i ich realizacji. Trzeba także byt danej partii oprzeć na wdrażaniu tychże obietnic.
Realnie trzeba wdrożyć zasadę, że politycy są usługodawcami wynajmowanymi przez społeczeństwo. Muszą oni więc działać w realiach kontraktu, który zawierają w czasie wyborów ze społeczeństwem. I oszustwo w realizacji tego kontraktu musi być surowo przez społeczeństwo karane.
[1] Przez analogię do „państw zbójeckich”, rozumiem tu partie, które jawnie łamią przyjęte reguły demokracji i państwa prawa
[2] Nawet Duda 03.05.2015 zapowiadał, że trzeba wzmocnić TK