Jak wiadomo jednym z flagowych przedsięwzięć Wrocławia przy okazji otrzymania tytułu Europejskiej Stolicy Kultury (ESK), który miasto będzie nosić w 2016 roku, jest projekt „wzorcowego” osiedla „Nowe Żerniki” (NŻ), zwanego tez WUWA2. W stosunku do ujawnionych niedawno pierwszych projektów odniosłem się w moim artykule WUWA2 – europejska stolica architektonicznego prowincjonalizmu. Po czym miałem okazję bezpośrednio skonfrontować moje poglądy z niektórymi projektantami osiedla. W wyniku ciekawej debaty[1] rozszerzyłem nieco mój punkt widzenia, doszedłem także do pomysłu jak naprawdę rozwinąć potencjał tkwiący w omawianym projekcie.
1. W świadomości architektów, którzy projektują osiedle sprawa ESK istnieje marginalnie. Pomysł, aby zbudować osiedle nawiązujące do WUW-y z 1929 roku narodził się w środowisku wrocławskich architektów znacznie wcześniej, niż tytuł ESK, jaki Wrocław otrzymał. I dopiero wtórnie włączono go do programu wydarzenia, a przy tym – jak widać po krótkiej analizie sytuacji – bez większego sensu. Wystarczy bowiem przeczytać krótki opis idei NŻ, aby zdać sobie sprawę, że pomysł na osiedle w obecnym kształcie nie pasuje w istocie do aplikacji Wrocławia, która odwołuje się do hasła ”przestrzenie dla piękna”. W wielu punktach tej aplikacji jest mowa o tym, że Wrocław, w ramach swojego tytułu, chce przekształcać antagonistyczne i rywalizacyjne relacje międzyludzkie (we wszelkich sensach tego słowa) w nasycone pięknem i dobrem. Wrocław chce tworzyć otwarte, dynamiczne i przyjazne przestrzenie, odpowiadające ludzkim potrzebom obcowania z prawdziwą sztuką i kulturą. Chodzi o uobecnianie tego, co piękne w życiu społecznym i osobistym. A nawet w rozdziale 13 jest mowa o tym, że betonowe osiedla i bierność społeczna to obciążenia, które Wrocław, dzięki tytułowi, chce przezwyciężyć. Jest oczywiste, że betonowe osiedle, zaprojektowane w tradycyjnej manierze przemysłowego modernizmu – nie ma się nijak do tego przesłania; po prostu nie wiąże się z pięknem (nawet bardzo nieortodoksyjnie rozumianym). Trzeba jednak przyznać, że w idei NŻ wskazano na pewne ambicje rozwoju społecznych relacji dzięki architekturze (o czym poniżej), ale to i tak niewiele zmienia, bo koncept NŻ nie odpowiada w ogóle duchowi wrocławskiej aplikacji.
2. To pochopne włączenie NŻ do ESK zmieniło całkowicie charakter projektu, bowiem skierowało uwagę opinii publicznej na zupełnie inne aspekty, niż pierwotnie zakładali projektanci. W ich zamierzeniu chodziło o sprawy stricte techniczne. Poinformowali mnie, że zadali sobie pytania: czy da się w ciągu paru lat zbudować praktycznie małe miasto? A jeśli tak, to czy może być ono trochę lepsze od budowanej obecnie przez developerów masówki mieszkaniowej? Czy da się na naszym gruncie uwzględnić pewne „innowacje”: trochę ekologii, trochę aspektu społecznego architektury? Sprawa nowatorstwa koncepcji architektury; ikoniczność i przesłanie, co do kultury i powiązanego z nią nowego stylu życia, o którym pisałem w moim artykule – jest całkowicie poza percepcją projektantów osiedla.
3. A przecież w obecnych realiach, w których NŻ są „wizytówką ESK” nie możemy nie spytać (i upieram się przy tym): co projektanci osiedla chcą powiedzieć Europie o nas, o naszym mieście, o naszych ambicjach i naszym sposobie życia? Jak projekt naszego „wzorcowego” osiedla ma się do innych wzorcowych osiedli europejskich? Co projekt ten wniesie do europejskiej architektury? Co po nim pozostanie? Innymi słowy, poprzez włączenie NŻ do ESK projekt zyskał nowy kontekst; siłą rzeczy przeszliśmy od problemów techniczno – projektowych do bardziej konceptualnych i wizerunkowych. I tego nie da się już zmienić. Bo nawet jak nie zadbamy o właściwy wymiar konceptualny oraz nie wykreujemy ciekawej marki osiedla, potencjalny odbiorca oferty naszego ESK – i tak o to zapyta. A jeżeli zrealizujemy projekt w obecnych ramach, na podstawie obecnych planów – bardzo się zdziwi, że taką realizację uważamy za „wzorcową”. Nie sądzę, aby to, co pomyśli budowało dobry wizerunek naszego miasta.
4. Niestety, ten ikoniczno – wizerunkowy aspekt sprawy wyraźnie przerasta (jak dotąd) naszych architektów i projektantów; oni go w ogóle nie biorą pod uwagę. Być może zresztą trudno się temu dziwić, to raczej nie ich rola, aby zbudować wizerunkowe założenia naprawdę na miarę wiodącego projektu ESK. Ta rola przypada organizatorom ESK; oni zaś także nie zajmują się tym problemem, z bliżej nieokreślonych powodów.
5. Efekt jest taki, że powstaje projekt osiedla, którego ranga jest co najwyżej lokalna. Być może pokaże jakieś nowe rozwiązania, a być może nie – nie jest to jeszcze jasne, bo wciąż trwają prace projektowe w pewnych elementach, a w innych jeszcze nawet nie rozpoczęły się (np. kooperatyw, domu kultury, szkoły, prywatnych domów). Tak czy inaczej, projekt nie ma oprzyrządowania, dzięki któremu mógłby być „wizytówką ESK”. A jest tak z wielu powodów. Są to np. problemy formalno-prawne, np. okazało się w toku dyskusji, iż nie można sensownie wyposażyć go w farmy wiatrowe, bo nie ma właściwego prawa o alternatywnych źródłach energii i korzystnych warunków współpracy z wielkimi producentami energii. Ale największa przeszkoda to sposób finansowania osiedla. Architekci mają zaprojektować poszczególne budowle, a realizować je będą deweloperzy. Przy czym nie są oni właściwie zobowiązani do pełnej realizacji projektu, mogą go zmienić, mogą nawet wyrzucić do kosza, o ile kupili daną działkę. Jest jasne, że tą metodą, bez wsparcia ciekawych idei i promocji (ze strony biura ESK) – nie da się zrealizować projektu, który naprawdę byłby „wzorcowy”; z którego wszyscy moglibyśmy być dumni, i to nawet gdyby architekci mieli pełen potencjał, aby projekty takie przygotować[2].
6. Mamy więc typowo polskie poplątanie z pomieszaniem. Architekci głoszą, że robią projekt „niepowtarzalny”, „wzorcowy”, a będzie tak może tylko w odniesieniu do paru elementów osiedla i to tylko w sytuacji, w której pomysły te wypalą. Najbardziej rokuje tutaj aspekt społeczny, a szczególnie kooperatywy[3]. Inne aspekty, są po prostu przeciętne (forma budowli mieszkalnych, stosowane technologie, urbanistyka itd.). Wszelka „wzorcowość” ma więc co najwyżej charakter lokalny, wrocławski – w żadnym sensie nie może to być projekt o znaczeniu europejskim. Urzędnicy zaś odpowiedzialni za ESK oddali sprawę osiedla w ręce architektów (kuratorem z ramienia ESK do sprawy NŻ jest jeden z jego projektantów – Pan Zbigniew Maćków). Widać, że nikt do końca nie wie co zrobić z tym projektem, jak go właściwie rozegrać. Nieporozumieniem jednak jest, iż jeden z głównych organizatorów i projektantów jest zarazem kuratorem, bo to całkowicie dwie różne funkcje. Nie powinno się jedną połową siebie przedstawiać projektów, a drugą je zatwierdzać.
7. A tymczasem projekt, który organizowany jest w ramach ESK, którego ważnym tematem jest włączanie mieszkańców Wrocławia w przestrzenie kultury, w różnych wymiarach uczestnictwa w niej – nie ma w ogóle żadnych profesjonalnych publikacji; opis idei na stronie internetowej osiedla jest tylko zbiorem paru luźnych haseł; większość założonych budowli nie ma w ogóle wizualizacji (wyjąwszy szkice koncepcyjne). Dobra komunikacja projektu, oprzyrządowana w atrakcyjne narzędzia promocyjne – zatem nie istnieje. Od razu widać, że hasła naszej aplikacji o włączaniu ludzi do współuczestnictwa w tworzeniu dialogu kulturowego – to właśnie tylko hasła (skąd my to znamy…?).
8. A przecież projekt o takiej skali byłby wielką szansą dla wszystkich jego uczestników.
A. zakładając, że byłoby to osiedle głęboko zrównoważone – pełniłby funkcję edukacyjną i promocyjną dla mieszkańców – tak jak przy WUW-ie 1 – pokazywałby nowe wymiary post-kapitalistycznego i post-przemysłowego życia. Pokazywałby już nie tylko na poziomie koncepcyjnym, ale operacyjnym i funkcjonalnym: na czym polegają otwarte, przyjazne, niehierarchiczne relacje wewnątrz społeczeństwa, przyjazność rozwiązań wobec wszelkich wymiarów człowieka i przestrzeni, w których żyje, a w końcu – na czym polega organizowanie ludzkiego habitatu w całkowitej harmonii z samą naturą (wszystkie te aspekty są ważnym elementem aplikacji Wrocławia).
B. zakładając, że byłby innowacyjny formalnie – edukowałby ludzi o znaczeniu piękna i w ogóle estetyki w życiu (co jest kolejnym fundamentem naszej aplikacji).
C. ale także dla projektantów byłby bardzo znaczący, bowiem zwróciłby uwagę szerokich kręgów społecznych na znaczenie zawodu architekta; przywróciłby mu należny prestiż i znaczenie. A do tego wylansowałby projekt, z którego naprawdę mogliby czerpać satysfakcję zawodową.
Co zrobić, aby to osiągnąć? –
A. Biuro ESK musi przyjąć do wiadomości, że projekt NŻ jest naprawdę wiodącym projektem w strukturze ESK, musi więc być oparty na nowatorskich ideach – kreowanych w kontekście uniwersalnym, same budowle (przeciętne przy tym) nie wystarczą! Trzeba pilnie rozpocząć aktywne działania edukacyjne, promocyjne i aktywizujące społeczność Wrocławian. Biuro to powinno także zbudować plan montażu finansowego, dzięki któremu można by sfinansować bardziej kreatywne, ambitne elementy projektu (tak, aby nie tylko deweloperzy go realizowali),
B. Architekci zaś muszą przyjąć do wiadomości, że na obecnym etapie nie chodzi już o sprawdzenie paru doraźnych pomysłów projektowych i inżynierskich – teraz chodzi o OFERTĘ KULTUROWĄ przedstawianą W KONTEKŚCIE EUROPEJSKIM, co w tym kontekście oznacza – zaprezentowanie nowych idei architektonicznych, urbanistycznych i – nade wszystko – socjalnych, związanych z modelem architektury na potrzeby w pełni zrównoważonego modelu życia – jako nasz, wrocławski wkład (w ramach ESK) w debatę o zmianach modelu życia w 21 wieku. I w tej perspektywie powinno się przemyśleć jeszcze raz założenia projektowe.
C. Z kolei specjaliści od budowania marki \ wizerunku \ promocji, w tym także z biura ESK, powinni zbudować i wdrożyć profesjonalny plan budowy marki osiedla, mam na myśli budowę atrakcyjnego wizerunku, całej opowieści o osiedlu, która mówiłaby o unikalności przedsięwzięcia i pokazywała szerszy kontekst z nim związany. Następnie trzeba stworzyć zestaw profesjonalnych narzędzi promocyjnych: filmy, profesjonalne portale internetowe, grupy dyskusyjne, albumy i inne publikacje prezentujące różne aspekty naszej oferty, w postaci (naprawdę) modelowego osiedla NŻ.
Reasumując,
1. Pomysł, aby zaprojektować i zbudować wzorcowe osiedle NŻ (jako koncepcyjne, a nie formalne) nawiązanie do dawnej WUW-y – jest doskonały. Nie może jednak chodzić o przeciętne rozwiązania i sprawdzenie paru innowacji technicznych. Lepiej nie zbudować go w ogóle, a przedstawić naprawdę innowacyjne pomysły, które potem wypromuje się na świecie, niż budować coś, co świat już dawno zna! Świat nie ceni bowiem przeciętnych, doraźnych pomysłów tylko odważne, kreatywne pomysły które pokazują nie znane dotąd możliwości rozwojowe.
2. Kontekstem jego powstawania powinna być WUWA, ale tylko jako przykład dawnej odwagi, innowacyjności, współpracy wielu ludzi dla wspólnego dobra. Ale nie jako wzorzec stylistyczny i formalny. Architektura modernistyczna ma bowiem dzisiaj znaczenie co najwyżej muzealne. Obecnie projekt powinien mieć dwa wektory:
- humanizacja wszelkich przestrzeni, w których człowiek żyje[5]
- dostosowanie ludzkiego habitatu do biosfery oraz naśladowanie jej bio-technologii w ludzkim świecie.
Chodzi o wyjście ku nowej, głęboko humanistycznej, zrównoważonej architekturze realizującej model życia lohas[6], a to ściśle wiążę się z realizacją idei zrównoważonego rozwoju i tworzenia przestrzeni dla piękna (w sensie kalokagathos) będących fundamentem wrocławskiej aplikacji ESK.
3. Projekt nie może powstać w zamkniętym gronie „39 najlepszych Wrocławskich architektów”, tylko jako wynik szerokiej, najlepiej międzynarodowej współpracy najbardziej wizjonerskich specjalistów. Jego masterplan powinien być dziełem samym w sobie – ofertą Wrocławia w ramach ESK. Wypracowane koncepcje, wizje, projekty – trzeba atrakcyjnie upowszechnić za pomocą atrakcyjnych nośników promocyjnych.
4. Wypracowywanie wszelkich rozwiązań powinno – zgodnie z wrocławską aplikacją ESK – uwzględniać zaangażowanie szerokich grup ludzi. Powinno się to dokonywać za pomocą profesjonalnych technik partycypacyjnej kokreacji, debat publicznych, dyskusji w cyberprzestrzeni i innych technik. W tym zakresie Wrocław także powinien pokazać modelowe rozwiązania.
Tak zmodyfikowana koncepcja realizacji NŻ z pewnością da szanse na finansowanie jego realizacji z zewnątrz. A nawet gdyby tak nie było i 2016 roku moglibyśmy ·przedstawić tylko innowacyjny masterplan + dobre wizualizacje – będzie to bardziej korzystne dla wszystkich, niż budowanie paru zwykłych bloków mieszkalnych z paroma dobrze znanymi na świecie usprawnieniami, do czego próbuje się doprowadzić obecnie.
[ct_headings level=”h4″]Pomyślmy! Zamiast zestawu kolejnych festiwali, koncertów i spotkań z „wybitnymi twórcami kultury”, co jest nieznośną rutyną wszelkich świąt kultury – możemy przedstawić światu w ramach ESK naprawdę ważne przesłanie, świetnie przy tym realizujące naszą aplikację i temat „przestrzenie dla piękna”. Rozpocznijmy wielowątkową debatę międzynarodową dotyczącą tego, jak pięknie, dobrze (etycznie) i zgodnie z naturą powinniśmy żyć w 21 wieku, i jakie to życie powinno mieć architektoniczne \ urbanistyczne \ designerskie ucieleśnienie? I ten debatujący ruch społeczny zogniskujmy wokół projektu NŻ – z pewnością wniesie to większy „wkład w rozwiązywanie kwestii ważnych dla naszego kontynentu”[7], niż najlepszy nawet zestaw kulturalnych eventów.[/ct_headings]
Byłoby wspaniale, abyśmy zrobili wreszcie coś naprawdę kulturowo innowacyjnego (zamiast zaklinania rzeczywistości, że coś podobnego robimy w ramach ESK)! Zrealizujmy projekt, który odważnie, bez rozgrywania jednych środowisk przeciw innym, prawdziwie partycypacyjnie – połączy we współpracy wszystkich, którzy mają wiedzę i wolę przezwyciężyć rutynę i doraze kalkulacje; koncepcję, która realnie odzwierciedli potencjał naszego miasta…
Nie zmarnujmy tej szansy!
[1] Kontekstem powstania tego artykuły jest moja rozmowa radiowa z Panem Zbigniewem Maćkowem w Radio RAM we Wrocławiu 24.06.2013r. Pan Maćków jest jednym z głównych organizatorów i projektantów osiedla Nowe Żerniki (NŻ) we Wrocławiu. Podczas rozmowy zarzucono mi, że krytykuję ten projekt, a nie biorę udziału w otwartych spotkaniach na temat powstania osiedla. Uznałem, że jest sens w tym zarzucie i 25.06.13 udałem się na organizowane właśnie spotkanie – i było to niewątpliwie doświadczenie ciekawe, które skłoniło mnie do napisanie tego artykułu.
[2] Już realizatorzy WUW-y 1 mieli tego świadomość. Dlatego w 1929 roku osiedle wzorcowe sfinansował magistrat breslauerski.
[3] Bardziej merytorycznie rozwiązania te omawiam w pisanym właśnie artykule o wzorcowych osiedlach zrównoważonych, w kontekście NŻ.
[5] ciekawie o tym mówi wrocławska aplikacja na ESK, rozdz.3
[6] Zob. więcej http://progg.eu/?glossary=lohas
[7] Oficjalna sentencja ESK
Kazdy dobry projekt potrzebuje bezkompromisowej, spojnej wizji, dobrego planowania, swietnego menedzera projektu, wymagajacego sponsora i przyszlych klientow…
Tu zdaje sie brakuje wszystkich tych elementow…
Ogromna szkoda, ze zadawalamy sie polsrodkami…. 🙁