Przedstawiamy relacje i podsumowanie z partycypacyjnego touru rowerowego „Połączmy parki Wrocławia”, zorganizowanego przez Progg LivingLab w ramach projektu „AktywujeMy Wrocław”. Naszym celem było zbadanie możliwości utworzenia zielonych łączników pomiędzy istniejącymi już parkami Wrocławia, tak by przez całe miasto można przemieszczać się na rowerze lub pieszo jedynie zielonymi korytarzami.
P odczas jednego z warsztatów partycypacyjnych organizowanych przez Progg LivingLab z cyklu “AktywujeMy Wrocław”, przy wyborze tematów do dyskusji o zieleni miejskiej, pojawiły się dwie konkurencyjne propozycje: „współplanowanie obszarów zielonych” oraz „połączenie terenów zielonych Wrocławia”.
Na Warsztatach udało się nam zająć planowaniem; jednak pomysł połączenia zieleni we Wrocławiu, zainspirował nas do zorganizowania partycypacyjnego touru rowerowego „Połączmy parki Wrocławia w jeden”.
29 czerwca czerwca. Początek wakacji. Wyruszamy. Naszym celem jest empiryczne zbadanie możliwości utworzenia zielonych łączników pomiędzy istniejącymi już parkami Wrocławia, tak by przez cały Wrocław można przemieszczać się na rowerze lub pieszo jedynie parkami.
Takie rozwiązania istnieją już np. w Singapurze. Czy można podobny pomysł wdrożyć we Wrocławiu?
Trasa Południowa
Zaplanowaliśmy 3 potencjalne zielone trasy przez miasto. Południową, Centralną oraz Północną. Miejsce startu: okolice Parku Tysiąclecia.
Koniec końców zdecydowaliśmy się na wariant południowy: wzdłuż Ślęzy, do Parku Grabiszyńskiego, wzdłuż nasypu kolejowego do Parku Południowego, i dalej – wzdłuż torów do ogródków działkowych na Tarnogaju, przez Księże Małe, wzdłuż Opolskiej do Parku Wschodniego, przez P.O.D. Oławka, kładkę Siedlecką do Lasu Rakowieckiego, wreszcie kładką Zwierzyniecką, Groblą Szczytnicko-Bartoszowicką, przez Park Dąbski do mety w Parku Szczytnickim.
Południe Wrocławia obfituje w duże parki. By stworzyć prawdziwie zielone, przyjazne ludziom miasto, wystarczyłby je połączyć zielonymi łącznikami, a na łącznikach tych stworzyć infrastrukturę pieszo-rowerową. Co najciekawsze – w południowej części miasta, w znacznej części, baza dla takich korytarzy już istnie, potrzeba jedynie niewielkich przekształceń i kilku drobnych inwestycji ułatwiających przemieszczanie się spacerowiczów i rowerzystów.
Rozwiązania, obserwacje:
- Wały wzdłuż Ślęzy (ale także i wzdłuż innych rzek Wrocławia) są naturalnymi terenami spacerowymi. Wystarczyło jedynie poprawić istniejące na nich ścieżki, dostosować je dla rowerzystów oraz pieszych. Stworzyć bezpieczne, łagodne wjazdy np. przy moście Strzegomskim, przejazdy i przejścia w miejscach przecięcia się rzek i wałów z mostami (np. most Oporowski, most Strzegomski czy poza trasą touru -most Partynicki!) i wiaduktami (np. tory wzdłuż Petuniowej). Może też połączyć okolice rzek z przylegającymi do nich parkami, lasami miejskimi, ogrodami.
- Tereny zielone wzdłuż nasypów kolejowych. Zwykle wzdłuż wyniesionych torów kolejowych, u ich podnóża, ciągną się tereny zielone, a na nich dzikie ścieżki. Wśród krzaków i pokrzyw, i – niestety wielu wyrzuconych nielegalnie śmieci. Przecinają one całe miasto, towarzysząc trasom kolejowym. Najbardziej spektakularnym przykładem na trasie touru, jest zielony łącznik pomiędzy Parkiem Grabiszyńskim a Parkiem Południowym. Znowu – nie potrzeba tu wielu inwestycji. Oczyszczenie tych łączników ze śmieci, stworzenie ścieżek, wycięcie krzaków, zaaranżowanie zielonych zakątków z ławeczkami. To wystarczyłoby.
- Zamknięte ogródki działkowe. Podczas touru przejeżdżaliśmy obok / przez wiele ogródków działkowych. M.in. wzdłuż ulic Klecińskiej, Koszyckiej, Wiaduktowej, Wilczej. Są to ogromne tereny zielone, płuca Wrocławia. Jednak w większości przypadków, mimo że leżą na terenach gminnych, są one zamknięte dla mieszkańców nie-działkowców. Czasami kłódki wiszą tylko z jednej strony ogrodu, czasami zamknięte są wszystkie bramy. W przypadku ogromnych kompleksów ogrodowych leżących na naturalnych szlakach komunikacyjnych, jest to szczególnie uciążliwe dla spacerowiczów i rowerzystów, okrążenie takich terenów jest trudne i zajmuje mnóstwo czasu. Dla nas pułapkami okazały się POD Kalina, Złocień oraz POD Kościuszki. Jednak w kilku przypadkach znaleziono rozwiązania przyjazne zarówno dla działkowców, jak i dla pozostałych mieszkańców. Np. POD Rezeda otwarty jest dla spacerowiczów w określonych godzinach w ciągu dnia. Tymczasem POD Oławka kończy brama zamknięta dla samochodów, jednak towarzyszy jej stale otwarty przejazd dla rowerzystów. Warto skopiować te pozytywne wzorce.
- Przejazdy i mostki pieszo-rowerowe nad torami i skrzyżowaniami. Niestety bardzo uciążliwym problemem na trasie touru był brak naturalnej ciągłości ścieżek/tras. Wybierane przez pieszych i rowerzystów trasy spacerowe niekiedy kończyły się nagle na przecinającej je pod kątem prostym drodze czy torach, a najbliższe pasy były oddalone o 100-200 metrów. Tu najbardziej bolesnym przykładem jest zakończenie zielonego łącznika wzdłuż Korfanego na Alei Karkonoskiej. Rozwiązaniem w wersji minimum – byłyby przejścia dla pieszych i przejazdy rowerowe. Rozwiązaniem optymalnym – mostki pieszo-rowerowe. Na trasie touru południowego mogłyby one towarzyszyć umieszczonym nad głównymi drogami wiaduktom, np. nad ulicą Racławicką ( która wkrótce będzie jedną z głównych arterii Wrocławia), nad Aleją Karkonoską, nad Wyścigową. Taki mostek szczególnie by się przydał nad ogromnym kompleksem torowym na Tarnogaju.
- Kładki podwieszone pod wiaduktami i mostami. W niektórych miejscach Wrocławia można by „podwiesić” kładki pieszo-rowerowe pod mostami czy wiaduktami. Na trasie touru – np. pod mostem Strzegomskim, poza trasą – przede wszystkim pod mostem Partynickim, czy mostami Pokoju oraz Grunwaldzkim. Uroczym istniejącym już przykładem (choć wymagającym remontu) są podwieszone pod wiaduktami nad strumykiem kładki dla pieszych wzdłuż Hajduckiej.
- Tunele pieszo-rowerowe w nasypach kolejowych. Innym rozwiązaniem jest „wykucie” tuneli pieszo-rowerowych w nasypach kolejowych wzdłuż głównych dróg (na tasie touru – przede wszystkim: wzdłuż Krzyckiej, Buforowej). Jeśli dobrze pamiętam – takie rozwiązanie za pieniądze unijne zostało zrealizowane wzdłuż ul. Borowskiej. Na trasie spotkaliśmy też kilka istniejących już „przejazdów” pod torami zupełnie niezagospodarowanych, w pobliżu ulicy Koszyckiej. Ulica Spiska przebija się tam przez nasyp kolejowy. Mogłaby stać się ona naturalnym łącznikiem centrum miasta z jego częścią południową. (Od Krzyków tereny zielone wokół ulicy Spiskiej wbijają się klinem w centrum miasta).
- Podjazdy dla rowerów, niepełnosprawnych, wózków. Niestety w wielu miejscach, nawet na najbardziej uczęszczanych trasach spacerowych, brak podjazdów. Wysokie krawężniki, schody, utrudniają poruszanie. Dla osób niepełnosprawnych pewnie są one zaporami nie do pokonania. Najbardziej rozczuliły nas podjazdy wykonane metodą chałupniczą przez jakąś złotą rączkę, zbite ze sklejki, przy przecinających park wzdłuż Grabiszynki ulicach Odkrywców i Lakierniczej. Najbardziej przykrym jest brak zjazdu z kładki Zwierzynieckiej od strony zoo.
- Śmieci i chaszcze. Już samo uporządkowanie proponowanej przez nas trasy łącznikowej dałoby bardzo dużo. Niestety wiele potencjalnie zielonych miejsc wrocławianie „zagospodarowali” nielegalne na wysypiska śmieci. Znowu trzeba tu wspomnieć o łączniku pomiędzy Racławicką a Krzycką czy o okolicach ulicy Wilczej. Poza tym całą trasę spacerową wzdłuż nasypu, którą proponujemy zamienić w zielony łącznik, porastają chaszcze, pokrzywy. Wycięcie jakiejś części z nich, uwolniłoby ogromny potencjał tych terenów.
- Nieużytki. Wzdłuż trasy natrafialiśmy na dzikie tereny zielone, nieużytki. Ich położenie obok dużych osiedli, wręcz sugerowało zagospodarowanie tych terenów, stworzenie na nich parków. Obszary wzdłuż nasypu kolejowego na Gaju (przy ulicy Kłodzkiej) są tu najciekawszym przykładem.
- Zielone łączniki. Zielone łączniki – czyli wąskie parki wraz ze ścieżkami pieszo-rowerowymi – mogłyby powstać nie tylko wzdłuż wspomnianych już nasypów kolejowych czy wałów rzecznych. Ale także (a) wzdłuż ulic – mogłyby je oddzielać od ulicy tzw. zielone ściany. Naszymi kandydatkami są m.in. ulice Opolska czy Mościckiego. (b) Na nieczynnych torach kolejowych. Hasło „Parki na tory” zostało skutecznie zrealizowane w Nowym Jorku (Park Line). Dlaczego by nie przenieść tego pomysłu do Wrocławia. Nieczynne tory na Tarnogaju doskonale się do tego nadają. Ba, już stanowią urokliwy parczek. (c) Poprzez zielone podwórza osiedli. Na naszej trasie takim osiedlem jest Księże Małe, ale prawie każde osiedle ma zielony potencjał.
- Ławki, zakątki, miejsca spotkań. Wzdłuż całej trasy napotykaliśmy na urokliwe miejsca. „Tu warto by postawić ławeczkę, tu można by stworzyć miły zakątek” – myśleliśmy. Np. w okolicach POD Oaza przy nasypie czy w zielonym trójkącie pomiędzy ulicami Krzycką, Aleją Karkonoską i torami. Takie zielone oazy byłyby wisienką na torcie naszej wizji połączonych parków Wrocławia. Nie mogliśmy więc o nich nie myśleć…
Szczegółowy opis i mapa touru rowerowego. Koniecznie prześledźcie całą trasę touru w Google Maps. Stacje na trasie touru są opatrzone w opis i zdjęcia.
W przyszłości chcielibyśmy zorganizować jeszcze toury trasami Północną i Centralną. Wierzymy, że takie aktywne, partycypacyjne planowanie przestrzeni jest najlepszą metodą planowania. Zawsze powinno zaczynać się ono od wizji, od marzenia mieszkańców miasta. Połączenie parków Wrocławia jest naszą wizją; jesteśmy pewni , że już niedługo stanie się rzeczywistością. Wirus już został zasiany…