04. 10. 2024

Nowe artykuły:
Krok 5 – Bez marnotrawstwa żywności

Krok 5 – Bez marnotrawstwa żywności

Czas na krok 5 w projekcie Zero Waste – Zero Śmieci. Artykuł porusza trudny temat marnotrawstwa żywności. Zastanawia się nad przyczynami tego zjawiska. Poszukuje praktycznych narzędzi, zachowań, nawyków, pozwalających wyeliminować problem wyrzucania jedzenia na poziomie pojedynczej osoby czy gospodarstwa domowego. Jest to bardzo złożony problem – ekologiczny, ekonomiczny i społeczny…

Początek przygody z Projektem Zero Waste już za mną. Od stycznia 2015 roku praktycznie nie wytwarzam śmieci. Uczę się na własnych błędach i każda sytuacja zmuszająca mnie do wygenerowania odpadków, niesie za sobą plan wyeliminowania takiej sytuacji w przyszłości. Ciągle jeszcze zużywam produkty spożywcze i kosmetyczne z poprzedniej fazy mojego życia. Ale jest ich coraz mniej. Gdy kończy się dany produkt, poszukuję alternatywy zero-waste. W wyjątkowych sytuacjach (gdy np. dany produkt jest nie do zdobycia luzem), dopuszczam też produkty w szklanych słoikach, które zanoszę potem rolnikom (np. tofu czy wodorosty w słoiku) LUB opakowane w szary papier z recyklingu, który w małych ilościach można kompostować (tak jest w przypadku mąki czy drobnych kasz). Oczywiście – nie dla wszystkich niezbędnych mi produktów, udało się znaleźć alternatywy zero-waste, ale produktów na tzw. ‘’czarnej liście’’ jest dosłownie garstka. Z każdego nowego odkrycia cieszę się jak dziecko. Ostatnio, w radosny humor na pół dnia wprawiło mnie odkrycie nasion chia i orzechów piorących na wagę.

Podsumowując, 4 kroki początkującego Zero Wastera już za mną. Oto one:

  1. Odpadkowy audyt
  2. Inwestycje w dobra trwałe oraz TU
  3. Źródła wszelkich dóbr
  4. Zrób to sam(a)

Nawyki wyrobione. Kontakty nawiązane. Ścieżki wydeptane. Nowe umiejętności zdobyte.

Kolej na przejście do kolejnej fazy wtajemniczenia. Składają się na nią 4 dalsze kroki:

  1. Bez marnotrawstwa żywności.
  2. Czarne złoto (nawet bez ogródka czy balkonu)
  3. Przestrzeni odgruzowywanie czyli ku minimalizmowi.
  4. Plastik nie taki fantastic

Krok 5  – Bez marnotrawstwa żywności

  1. Na świecie 1/3 żywności ląduje w koszu. W Polsce według badań Eurostatu z 2010 (! – a wiec dzisiaj ta liczba jest pewnie o wiele wyższa), wyrzuca się około 9 mln ton żywności rocznie. Z tego prawie 7 mln przypada na produkcję, a ok. 2 mln ton na gospodarstwa domowe. Szybko przeliczmy: jeśli mamy w Polsce ok. 13,5 mln gospodarstw domowych (2011), to rocznie przypada na gospodarstwo 148 kg wyrzucanego jedzenia. Brzmi to przerażająco – jednak licząc dalej, dziennie na gospodarstwo przypada 40 dag, a na osobę 14 dag – w to już łatwiej uwierzyć. ‘’Powyższe dane sytuują Polskę na 5 pozycji państw marnujących jedzenie w Unii Europejskiej, za Wielką Brytanią, Niemcami, Francją i Holandią.’’

  1. W wielu krajach Europejskich próbuje się walczyć z plagą wyrzucania żywności przynajmniej na poziomie produkcji czy dystrybucji. Słynna ostatnio ustawa środowiskowa we Francji zakazuje supermarketom niszczenie niesprzedanej żywności; sklepy wielkopowierzchniowe (pow. 400 m 2) muszą do czerwca 2016 roku podpisać umowy z organizacjami charytatywnymi i przekazywać im niesprzedaną żywność. Można też tę żywność przetwarzać na kompost lub na paszę dla zwierząt. Ta ostatnia opcja jest bardzo popularna w Japonii. Tymczasem w Szwecji niesprzedana żywność z supermarketów trafia do specjalnych sklepów wielobranżowych, gdzie mogą robić zakupy wszystkie osoby pobierające zasiłki, po bardzo korzystnych cenach.

  1. Poza regulacjami na poziomie ogólnokrajowym, istnieje też wiele inicjatyw na poziomie organizacji pozarządowych (np. banki żywności), są rożne akcje protestu (np. ruch freeganizmu), a nawet ciekawe przedsiębiorstwa (np. start-up – sklep sprzedający tylko brzydkie owoce i warzywa).

  1. W Polsce ogromne spustoszenie w zbiorowej mentalności poczynił kazus piekarza z Legnicy, który przez lata rozdawał niesprzedany chleb biednym i został za to ukarany przez skarbówkę. Uznała ona, że za darowane pieczywo należy się VAT – za sam 2003 r. aż 45 tys. zł – i że piekarz powinien zapłacić 200 tys. zł podatku dochodowego. Dobrze prosperująca piekarnia zbankrutowała. Ale szkody wyrządzone przez US były niewspółmiernie wyższe. Ludzie zaczęli się bać rozdawać nadmiarową żywność potrzebującym za darmo. W świadomości ogromnej rzeszy Polaków – nadal funkcjonuje proste połączenie – rozdawanie żywności=kara. Lepiej wiec żywność wyrzucać do kosza. Niewielu wie, ze ten słynny kazus przyczynił się koniec końców do zmiany prawa w Polsce. Od pierwszego października 2013 r. sklepy, hurtownie, restauracje czy supermarkety mogą oddawać żywność organizacjom mającym status organizacji pożytku publicznego bez płacenia podatku VAT. Nadal jednak żadne ministerstwo w Polsce nie widzi potrzeby wprowadzania zakazu wyrzucania żywności przez sklepy wielkopowierzchniowe.

  1. Marnowanie żywności jest przede wszystkim bardzo nieekologiczne. Pomyślmy o ogromnej ilości wody zużywanej do produkcji każdego kilograma żywności, o energii elektrycznej, która jest pochłaniana podczas tego procesu, o benzynie zużywanej podczas transportu. A gdy nasza nieskonsumowana żywność trafia na wysypisko śmieci – o trujących gazach i cieczach, które powstają i przedostają się do gleby i powietrza.

  1. Ale marnowanie żywności jest tez bardzo nieekonomiczne na poziomie indywidualnego gospodarstwa domowego. W Polsce ¼ wydatków (średnio) jest przeznaczana na zakupy żywności, jeśli wyrzucamy jej średnio 30%, do kosza wraz z nią trafia ogromna część naszego budżetu.

  1. Wszyscy z autopsji wiemy dlaczego od czasu do czasu zdarza nam się wyrzucić jedzenie: ot, przegapiliśmy datę przydatności do spożycia (która nota bene jest w przypadku większości żywności datą umową – za przewodnika powinny nam służyć przede wszystkim nasze zmysły). Ot, jedzenie zwiędło, uschło, spleśniało – i już nie nadaje się do konsumpcji. Innym razem – kupiliśmy zwyczajnie za dużo. Może też – dostaliśmy w restauracji zbyt dużą porcję…

  1. Jednak wszystkie te przyczyny wyrzucania żywności są de facto skutkiem głębiej ukrytych problemow w sferze naszych relacji z żywnością. (Jest to fascynujący temat i zapewne będę o nim jeszcze pisać.) Oderwaliśmy się od korzeni, nie tylko nie rozumiemy, jak wiele czasu i wysiłku zajmuje wyhodowanie takiego oto buraka czy marchewki. Nie wiemy, kiedy zaczyna się sezon na pomidory czy na sałatę. Ba, jest o wiele gorzej – często najmłodsze pokolenie nie wie nawet, jak wygląda pomidor (zna tylko ketchup) czy ziemniak ( poznało tylko frytki). Starsze pokolenia bardzo często odreagowują traumę niedostatku jedzenia podczas wojny, po wojnie, w czasie komuny – zapełniając lodówki i zamrażalki w sposób wręcz nieprzyzwoity, ratują się w ten sposób (często zupełnie nieświadomie) przed strachem przed potencjalnym, nieistniejącym głodem. Młodzi-pracujący zbyt często zajadają w sobie stres wynoszony z pracy, a jeśli nawet nie robią tego w danej chwili, to dają sobie możliwość zagłuszenia stresu w przyszłości, tworząc zapasy. Jest tez grupa pokazowa – ‘stać mnie’ – mawiają – ‘kiedyś było inaczej, ale teraz, co sobie będę żałować’ – i kupują dla 2 osób tyle, ze mogliby wyżywić poza sobą jeszcze i z pięciu sąsiadów.

  1. Pokutują też w nas braki edukacyjne. Czy ktoś z czytelników uczył się w szkole: zarządzania pieniędzmi, planowania, korygowania planów, kreatywnego gotowania (spoglądam na to, co mam w kuchni i z tego tworzę bez przepisu), podstaw zdrowego przygotowywania posiłków? Znam osoby, które nie zrobią nic z kalafiora, bo nie ma w domu bułki tartej.

Jak nie wyrzucać żywności?

Oto kilka zasad, którymi się kieruję, by nie wyrzucać żywności:

  • Planowanie posiłków na cały tydzień.
    • Nie chodzi mi o szczegółowe przepisy, ale określenie mniej więcej czego mi potrzeba. Np. dla 1 osoby – 5 lunchów do pracy, 5 śniadań, 5 kolacji plus snaki. Weekend – w zależności od planów. Na śniadania – potrzeba mi płatków owsianych, kaszy, owoców suszonych, orzechów. Te składniki mogą leżeć dłużej i uzupełniam je w miarę potrzeby. Lunche – albo kupuję coś gotowego na 2 dni, albo gotuję sama co 2 dni (potrzeba mi wiec 3 rożnych dań). Na kolację – kopiasta sałatka z kromką chleba. Jako snaki – owoce sezonowe lub surowe batony.
  • Robię zakupy tylko raz w tygodniu. Poza drobiazgami, które dokupuję na trasie do pracy.
    • Nie kupuję na głodny żołądek.
    • Jako zero-wasterka – muszę myśleć zawczasu o każdym produkcie – gdy zabraknie mi woreczków czy pojemników, nic więcej już kupić nie mogę i nie chcę.
    • Do końca tygodnia staram się zużyć większość łatwo-psujących się produktów.
  • Gdy kupuję na targu lub od rolników, wybieram brzydale. Powykręcane, przebarwione, z robalem w środku. Maja mniejsze szanse na bycie zjedzonymi.
  • Jem – dawniej niejadalne: liście kalafiora, natkę marchewki, liście kalarepek, liście rzodkiewek. Są doskonale na pesto lub duszone a’la szpinak.

Odpowiednie przechowywanie żywności

  • Odkryciem kilku ostatnich miesięcy jest odpowiednie przechowywanie żywności. Jest to kilka prostych zasad, które przedłużają życie żywności często z kilku dni do 2 tygodni.
    • Zielone liście – przechowuje jak bukiety w słoiczkach z małą ilości wody – koniecznie w lodówce. Każdy, kto otworzyłby moją lodówkę czułby się jak w kwiaciarni. Swoje bukiety w lodówce mają świeże zioła, salaty, jarmuż, rożne natki, por, a nawet kapusta przechowywana w lodówce w miseczce z małą ilością wody.
    • Bulwy/korzenie. Należy odciąć od korzenia (pietruszki, rzodkiewki, marchewki, kalarepy) zielone liście (i dodać je do lodówkowych bukietów), a same ”bulwy” przechowywać w lodówce obwiązane jak tobołek w lekko wilgotnej ściereczce.
    • Miękkie owoce – umyć i zjeść od razu lub włożyć do zamrażalki (nawet, gdy chcemy je zjeść za 2 dni).
    • Chleb – poza lodówką, zawsze (A) w lnianym lub bawełnianym worku, aby nie spleśniał) PLUS (B) dodatkowo w worku foliowym (mam ci ich dostatek pod zlewem z czasu przed zero-waste) – w ten sposób też nie wysycha. Tak opakowany chleb trzyma świeżość nawet do 2 tygodni.
    • Cebulowate w worku papierowym z dziurkami w ciemnym suchym miejscu poza lodówką.
    • Owoce twarde oraz pomidory – poza lodówką.
    • Sałatę można też trzymać w wilgotnej ścierce lub w wilgotnej gazecie w lodówce.
    • Zioła – świeże jako bukiety w lodówce, można je tez mrozić (same lub w oliwie) lub suszyć.
    • Ser – coraz rzadziej jadam ser, ale drzewiej trzymałam go w lodówce owinięty w materiał woskowany woskiem pszczelim. Pozwala on oddychać serowi (ser nie pleśnieje) i doskonale zastępuje folie opakunkową. Są dwie znane firmy robiące tego typu woskowy materiał Abeego oraz Bee’s wrap. Ale łatwo można zrobić swoją własną wersję.
  • Obierki, twarde łodyżki – umyte wrzucam do koszyczka w zamrażalce i gdy ten jest pełen, robię z nich wywar warzywny, bazę dla zup.
  • Dodatkowym strażnikiem ilości wyrzucanego jedzenia, a nawet obierków, jest fakt, ze po prostu nie mam kosza, a wszystko, co organiczne trafia do pojemnika bokashi, ten ma ograniczoną objętość i określony czas, który jest potrzebny do produkcji kompostu, ale o tym w kolejnym kroku.

Gdy umysł jest skoncentrowany na niewyrzucaniu,  zupełnie inaczej podchodzi się do każdorazowego zakupu żywności.  Zadaję sobie (prawie podświadomie) wiele pytań: Kiedy to zjem? Czy naprawdę tego potrzebuję? Czy mam jeszcze w lodówce produkty,  które powinnam szybko zjeść? Pojawia się coś na kształt odpowiedzialności za zakupioną żywność. 

Mniejsza ilość produktów w lodówce pozwala także na łatwiejsze i szybsze ogarniecie ”wzrokiem pamięci”, co gdzie jest, co jeszcze zostało do zjedzenia, i podjęcie decyzji, czym można by to uzupełnić, by powstało smakowite danie.

Nasze babcie miały rację, marnowanie żywności po prostu nie uchodzi.

LINKI:

http://stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/LU_Gospodarstwa_domowe_w_2011r_wyniki_NSP2011.pdf

http://www.niemarnuje.pl/marnowanie-zywnosci.html

http://m.wyborcza.biz/biznes/1,106501,17964595,Francja_zakazuje_supermarketom_marnowania_zywnosci.html

http://www.dailymail.co.uk/femail/food/article-2693000/Forget-ugli-fruit-meet-ugly-fruit-bowl-French-supermarket-introduces-lumpy-misshapen-fruit-vegetables-sold-30-discount-combat-food-waste.html

http://nowyobywatel.pl/2015/06/25/sposob-na-nadmiar/

http://prnews.pl/analizy/jedna-trzecia-dochodu-oddajemy-panstwu-68912.html

http://wiadomosci.wp.pl/kat,8171,title,Ukarany-za-rozdawanie-chleba-biednym,wid,8494186,wiadomosc.html?ticaid=1152e4

http://poradnik.ngo.pl/wiadomosc/918243.html

 

Podziel się opinią:
Pin Share

Comments

comments

About The Author

mm

Joanna Gołębiewska - proggtywistka społeczna głęboko zainteresowana sprawami zrównoważonego rozwoju, demokratycznej edukacji oraz harmonijnego, ekologicznego życia rozwijającego ludzki potencjał. Redaktorka magazynu "Progg Mag" oraz portalu progg.eu. Ukończyła studia na warszawskiej Szkole Głównej Handlowej, część swojej edukacji odbywając również w Bratysławie i Bergen, obecnie mieszka, pracuje i działa we Wrocławiu. W wolnym czasie poświęca się nauce języków, książkom, podróżom szczególnie w góry, czasem nawet na rowerze. Napisz do mnie

Related posts

4 Comments

  1. Kornelia Orwat

    Joanno! Fantastyczne są te Twoje artykuły. Właśnie, podejście „Zero Waste” powoduje całkowitą zmianę myślenia i podejścia do zakupów i swoich porzeb. W gruncie rzeczy potrzebujemy nie tak wiele jak nam się wydawało (lub jak nam wmówiono!).

    Reply
    1. mm
      Joanna

      Kornelio: najbardziej ciekawym jest fakt, ze male zmiany w naszym zachowaniu – potrafia miec tak ogromny wplyw na rzeczywistosc. Potrzeba tylko kilka drobnych nawykow … Sa tez skutki ujemne tego stylu zycia – nagle zauwaza sie wszystkie smieci na ulicach, denerwuja cie ludzi, ktorzy w sklepie uzywaja tony reklamowek :). Ale najwspaniajsze – sa chwile, gdy ktos ci mowi, ze cos zmienil w swoim zyciu, ze sie zainspirowali. Np. dwie moje kolezanki z pracy maja kompostowniki… 🙂

      Reply
      1. Kornelia Orwat

        Oj tak, śmieci na ulicach i w parkach bardziej kłują w oczy. A już fruwające po ulicy reklamówki – horror! Fajne jest też to że dzieci się bardzo uwrażliwiły i nie wstydzą się np. kanapki zawiniętej w ściereczkę 🙂

      2. mm
        Asia Golebiewska

        Kornelia: Ja to nazywam efektem ubocznym zero-smiecenia 🙂 . Nadwrazliwosc na smieci trzeba wliczyc w koszty takiego stylu zycia… 🙁 Pozd. Joanna

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *