19. 03. 2024

Nowe artykuły:
Sztuka w matematyce, matematyka w sztuce

Sztuka w matematyce, matematyka w sztuce

Ken Robinson, w książce ‘Oblicza umysłu’, zastanawia się, z czego wynika luka pomiędzy dzisiejszymi kreatywnymi potrzebami biznesu a niską kreatywnością absolwentów. Poszukuje przyczyn w historii szkolnictwa oraz systemie wartości tkwiącym w nas tak głęboko, że nie zdajemy sobie z niego sprawy. Zadaje pytania, jakie warunki należałoby stworzyć, by zmienić tę sytuację. I kiedy taka zmiana jest w ogóle możliwa.

K en Robinson jest międzynarodowym doradcą w zakresie edukacji.  Doradza rządom, przedsiębiorstwom, NGO-som, szkołom. Jest ‘edukacjonalistą’ – pozwolę sobie spolszczyć z angielskiego tak piękne słowo – czyli teoretykiem edukacji. Świat poznał jego poglądy i talent niezwykłego mówcy, dzięki wystąpieniom na konferencjach TED.

Polski tytuł jego książki: “Oblicza umysłu” nie do końca oddaje wymowę  tytułu oryginalnego. Określenie “out of our minds” ma bowiem kilka warstw: oznacza brak całkowitej kontroli sytuacji, niemożność przewidzenia rezultatów; oznacza też szaleństwo, zachowanie niezgodnie z określoną normą; wreszcie – dosłownie: wyjście poza granice umysłu. W tytule czai się więc przekraczanie, zmiana…  – obietnica opowieści o tym, jak rozwijać w sobie szaleństwo twórczości. Jednak tytuł książki – zarówno angielski, jak i polski – jest dość mylący. Nie nauczymy się z niej, jak podsycać w sobie kreatywność, nie poznamy tajników umysłu…

Warto i tak sięgać po tę książkę. Ken Robinson w ciekawy sposób porusza w niej kilka bardzo ważnych tematów dotyczących współczesnej edukacji i jej nieadekwatności w stosunku do potrzeb dzisiejszego świata. Dlaczego z jednej strony na dzisiejszym rynku istnieje tak duże zapotrzebowanie na innowacyjność, a z drugiej strony – system edukacji nie wypuszcza ludzi potrafiących mu sprostać? Dlaczego utożsamia się zdolności naukowe z inteligencją? Czym tak naprawdę jest kreatywność i dlaczego nie może ona istnieć w oderwaniu od innych aktywności? Dlaczego twórcze jednostki w społeczeństwie nie wystarczają, a potrzeba także – kultury kreatywności? Co mogą zrobić firmy? A czego należy oczekiwać od rządów?

Błędy edukacji

Robinson uważa, że przyczyn rynkowej luki innowacyjnej, trzeba przede wszystkim szukać u źródeł rzeki, w jej górnym biegu – czyli w procesie edukacji; firmy – leżące w dolnym biegu rzeki mogą jedynie nieznacznie korygować ukształtowane już w systemie edukacji jednostki.  Jako głównego winowajcę marnowania potencjałów dzieci, Robinson wskazuje – akademizm, czyli rozwijanie niektórych zdolności naukowych, a (prawie) całkowite pomijanie innych. To podejście wynika z mylenia owych naukowych zdolności z inteligencją – i łączy się zasadniczo z testowym podejściem do filtrowania nadających się lub nie, do oddzielania owych “zdolnych” od “nieuzdolnionych.” Kolejną przyczyną – edukacyjnego marnotrawstwa jest tradycyjne oddzielenie sztuki od nauki. Wynika to z racjonalistycznego oddzielenia intelektu od emocji, podejścia, które na dobre zagościło w podstawach dzisiejszej oświaty. Wreszcie – winne jest też założenie, że istnieje liniowa zależność pomiędzy wykształceniem a późniejszym zatrudnieniem. Co mogło być prawdą sto czy 50 lat temu, ale od dawna – zależność ta nie znajduje już potwierdzenia w rzeczywistości.

Większość krajów – próbuje powiększać liczbę osob wykształconych, bez zadania sobie pytania – dlaczego? Oraz podwyższać standardy – bez zastanowienia się: jakie i po co?

Kwalifikacje naukowe – to rodzaj waluty. Są one wymieniane na rynku po odpowiednim kursie na pracę lub na dalsze kształcenie. Ich wartość zależy od jakości rynku oraz od ilości walut na rynku. Przy obecnej inflacji akademickiej, posiadanie jedynie wyższego wykształcenia nie ma już większej wartości. Coraz ważniejsze stają się dodatkowe szkolenia, doświadczenie, umiejętności.

Robinson twierdzi, że każdy system edukacji opiera się na dwóch modelach: ekonomicznym i intelektualnym. Dla większości dzisiejszych systemów są to odpowiednio: industrializm i (wspomniany już) akademizm. Oba archaiczne, oba nie przystające do dzisiejszego ani nadchodzącego świata.

Akademizm kładzie ogromny nacisk na umiejętności naukowe i szacuje je za pomocą ocen i testów. Umiejętności rozwiązywania problemów, wyrażania uczuć, radzenia sobie z porażkami – są pomijane i ignorowane. Już w okresie wczesnoszkolnym dzieci zaczynają oceniać samych siebie nie poprzez swoje zainteresowania, myśli, umiejętność komunikacji, wyrażania uczuć, sposób postrzegania i opisywania świata, ale przez pryzmat ocen. „Dostałem jedynkę – jestem do niczego.” Jest to ogromny błąd systemu edukacji. Jest to zgniły dar – którego nieprzyjemna woń  unosi się za wieloma ludźmi przez całe życie.

Inteligencja

Tak naprawdę nie ma jednoznacznej definicji inteligencji. Jak to więc możliwe, że polityka edukacji opiera się na dwóch podstawowych pojęciach: (1) wspomnianych zdolnościach naukowych oraz (2) IQ – ilorazie inteligencji. Howard Gardner wylicza minimum osiem rodzajów ludzkiej inteligencji, tymczasem szkolnictwo zakłada, że inteligencja to “ zdolność zapamiętywania i wywoływania z pamięci informacji dotyczących faktów” (wiedza opisowa), czy za Mensą uznaje za inteligencję jeden typ zdolności: umiejętność znalezienia zasad stanowiących podstawę pewnego logicznego cyklu (rozumowanie dedukcyjne).

Skąd wzięło się owe IQ i dlaczego tak bardzo namieszało w historii ludzkości?

Współczesne testy na inteligencje oparte są na badaniach Alfreda Bineta z początku 20. wieku. Próbował on przy ich użyciu wyselekcjonować dzieci, które potrzebowałyby wsparcia w nauce. Potem użycie testów IQ – miało coraz to mniej chlubną historię. Posłużyły one jako paliwo dla licznych teorii o różnicach rasowych i etnicznych; jako jedno z wielu narzędzi eugeniki; jako sposób segregowania imigrantów przybywających do Nowego Świata, etc, etc.

Pojęciu IQ towarzyszą do dnia dzisiejszego liczne mity:

  1. Każdy z nas urodził się z określonym ilorazem inteligencji.
  2. Ilość inteligencji może być obliczona.
  3. Testy IQ mogą być wykorzystane do przewidzenia wyników dziecka w szkole w późniejszych latach.
  4. IQ oznacza całkowite zdolności intelektualne danej osoby.

Wszystkie te założenia są błędne i niezwykle krzywdzące. Co więcej – użyte – mają ogromną siłę rażenia. Decydują o losie ludzi, ich postrzeganiu samych siebie…

A przecież – rozumowanie dedukcyjne jest niewielkim aspektem inteligencji jako całości. Nie decyduje w żaden sposób o przyszłym sukcesie i radzeniu sobie w życiu.

Także wiedza opisowa ma swe braki. Słowa to nie wszystko, mogą wręcz ograniczać możliwości pozania. Nigdy nie osiągną tego, na co pozwala obraz, ruch, dotyk, muzyka czy zapach. Niestety edukacja akademicka – daje priorytet koncepcjom wyrażonym w słowach. „Jednak próbowanie ujęcia niektórych doświadczeń w słowa jest jak rozwieszanie ubrań na sznurze do bielizny, kiedy w praktyce są one ubrane jedne pod drugimi. Obrazy oddają cały układ koncepcji jednocześnie.” Akademizm pomija też całkowicie – inteligencję emocjonalną. Jakby emocje w człowieku były czymś niższym, atawistycznym, pogardzanym. Nie uczy się więc kontrolowania emocji, radzenia sobie z nimi, wyrażania ich w odpowiedni sposób, mówinia o nich. Z udających luz dzieci – rosną emocjonalne kaleki. Robinson mówi nawet o ukutym przez psychologów pojęciu Oksfordzkiej Psychozy, którą określano wczesny niezwykły rozwój intelektualny połączony z pełną niedojrzałością emocjonalną. Czy człowiekowi od hasła “myślę, więc jestem” nie powinno być bliżej stwierdzeniu “czuję, więc jestem”?

Robinson zwaca uwagę na ciekawe konsekwencje podejścia do edukacji w oparciu głównie o inteligencję matematyczno-logiczną. Tworzenie dzieł sztuki na wydziałach artystycznych nie jest uważane za właściwą pracę intelektualną, tymczasem – tworzenie ich odpowiedników na wydziałach – matematycznych czy fizycznych – już tak. Dlaczego pisanie o powieściach ma wyższą intelektualną rangę niż pisanie samych powieści…

Badania nad mózgiem wykazują, że:

  • Człowiek posiada wielorakie inteligencje. Wspomniany już Gardner definiuje inteligencję bardzo szeroko, jako zdolność do rozwiązywania problemów w danym kontekście. Świat ma zdecydowanie więcej aspektów niż tylko logiczno-matematyczny.
  • Ludzka inteligencja jest dynamiczna. Wiele procesów zachodzących w ludzkim mózgu na charakter wizualny, np. zadania matematyczne, muzyka, przestrzenność. Umysł łączy poszczególne obszary, wzmacnia jedne poprzez stymulowanie innych. Np. wg ostatnich badań, dzieci najlepiej uczą się matematyki poprzez ruch.
  • Natura inteligencji jest indywidualna. Ludzie powienni być postrzegani jako istoty posiadające cały wachlarz różnych inteligencji, różnorakich zdolności. Robinson – twierdzi, że jednym z przekleństw edukacji akademickiej jest wyparcie się istnienia ciała. Cielesność nie istnieje. Dla profesorów bardzo często ich ciała to proste przenośniki dla ich mózgów.

Kreatywność

Rynek w dzisiejszych czasach poszukuje kreatywności i innowacyjności, ale nie do końca zdajemy sobie sprawę, czym tak naprawdę jest owa kreatywność. Nie potrafimy jej zobaczyć, wykorzystać czy rozwijać. Szkoła nie wiedząc, czym jest kreatywność – w pewnym sensie się jej boi. Stereotypowa wizja przestawia: szalejących uczniów, niszczących wszystko, co wpadnie w ich ręce, którzy są nie do opanowania przez nauczyciela. Albo – jakieś zajęcia,  podczas których uczniowie coś tam sobie malują na kartce w ramach zabicia czasu, które nic więcej poza relaksem im nie dają. Na problemy czające na uczniów na rynku pracy, edukacja reaguje – próbą podniesienia standardów, a więc jeszcze więcej testów, większy nacisk na zdolności naukowe, bardziej przeładowany program, jeszcze większe odpuszczenie sobie w obszarze szeroko pojętej sztuki (bo komu to potrzebne). I koło się zamyka.

Tymczasem kreatywność jest jak szczęście – nie istnieje sama w sobie, w oderwaniu. Kreatywność zawsze towarzyszy innym czynnościom. Może towarzyszyć matematyce, fizyce, muzyce, tańcowi, pisaniu… Może objawiać się w każdej czynności naszego życia – w każdym jego momencie.

Wspieranie twórczość jednostkowej to za mało. Kreatywna osoba zostanie zaduszona, stłamszona w środowisku negatywnie nastawionym do rozwoju twórczości. Bardzo ważnym aspektem rozwoju kreatywności jest istnienie kultury kreatywności, która zachęca i promuje eksplorowanie, tworzenie, próbowanie. Taką atmosferę może stworzyć, ale i zniszczyć – dom rodzinny, szkoła, miejsce pracy, państwo, przestrzeń publiczna… etc. Robinson twierdzi, że powszechna wiedza jest dzisiaj sieciami idei. Każdy z nas zna tylko jej cząstkę. Kreatywność kultury zależy więc od otwartości owych sieci i prostoty kontaktu z innymi.

Najbardziej twórcze rozwiązania powstają na złączach. Gdy łączą się koncepcje, dziedziny, perspektywy, doświadczenia. Kreatywność jest interdyscyplinarna z samej swej natury.

Istnieje kilka błędnych założeń dotyczących kreatywności.

  1. Kreatywni mogą być jedynie niektórzy ludzie. Artyści, twórcy, niespokojne dusze. To całkowita nieprawda. Każdy z nas może korzystać z kreatywności w każdym aspekcie swego życia.
  2. Kreatywność wiąże się z niektórymi czynnościami, np. malowaniem, tańcem. Każda aktywność ma w sobie potencjał kreatywności. Każda też jednak zawiera ogromną przewagę rutyny, ciężkiej pracy, męczących prób. Przecież i sztuka to 5% kreatywności a 95% – mozolnej pracy.
  3. Kreatywność to odpuszczenie sobie. Nieprawda – spontaniczność wymaga planu, wytrwałości, długotrwałego dochodzenia do perfekcji.
  4. Kreatywność – to rozwiązywanie problemów. Niekoniecznie – kreatywnie można znajdować problemy, prowadzić spotkania, prezentować tok myśli, etc. etc.

Kreatywność wiąże się z robieniem czegoś. W przeciwieństwie do wyobraźni czy wizualizacji – wymaga aktywności. Jest swoistą wyobraźnia stosowaną. Kreatywny rezultat powinien być oryginalny na jednym z trzech poziomów: Oryginalność osobista, oryginalność społeczna, oryginalność historyczna. Powinien też być wartościowy. Reasumując – kreatywność wg Robinsona to “pełen wyobraźni proces z oryginalnymi i wartościowymi skutkami”.

By odkryć czy pobudzić kreatywność w sobie lub innych potrzeba:

  • Znaleźć swój środek wyrazu. Jest to niezwykle ważne, można przecież być w czymś bardzo dobrym i nie lubić tego. “Bycie w czymś dobrym nie jest wystarczająco dobrym powodem, żeby spędzić życie na robieniu tego”. Tymczasem odnalezienie swego, właściwego środka wyrazu daje napęd, dojrzałość, pewność siebie. Wielu ludzi jest święcie przekonanych, że nie są twórczy, tymczasem nie odnaleźli swego środka wyrazu.
  • Posiadać kontrolę nad owym środkiem wyrazu. Samo odnalezienie środka wyrazu nie wystarczy. Trzeba go znać i kontrolować. Tu dochodzi do głosu – rzemiosło, technika, żmudna praca, rutyna, ćwiczenia, próby.
  • Wejść do gry i podjąć ryzyko. Konieczne jest pobudzanie wyobraźni do zgłębiania nowych pomysłów. Radość eksperymentowania, poszukiwania, zabawa pomysłami.
  • Być gotowym na krytyczną ocenę – na potknięcia i porażki; na projekty, które utkną w szufladzie. Na ocenę swojej pracy.

Twórczość nie jest zdolnością, a postawą, przyglądaniem się raz jeszcze temu, co bierzemy za pewnik. Twórczość nie jest wydarzeniem, a procesem. Procesem bi-lokacji: czyli istnienia, poruszania się, w kilku wymiarach jednocześnie, czyli łączenia ze sobą dziedzin, faktów, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego. Nie jest myśleniem linearnym, a wielopłaszczyznowym. Jest dialogiem między materiałem a pomysłem.

Firmy

Przedsiębiorstwa nie są w łatwej sytuacji. Z jednej strony – otrzymują w spadku od systemu edukacji rzesze młodych – często już nadtrawionych kwasem egzaminacyjnym – umysłów. Nie wiedzących – co jest ich prawdziwym powołaniem, nie potrafiących spojrzeć na problem z szerszej perspektywy, nie radzących sobie z nieszablonowymi zadaniami. Z drugiej strony – wzrastająca konkurencyjność, nacisk na zysk – powodują, że zamiast poszukiwać odmiennego modelu działania, podejścia do pracowników czy produktów – firmy kopiują siebie nawzajem, przenoszą błędy popełniane w systemie edukacji na grunt biznesowy. Niby wiedzą, że aby przetrwać trzeba być konkurencyjnymi, niby szukają takich rozwiązań, ale koniec końców – rzeczywistość nie ma z innowacyjnością wiele wspólnego. Coraz mniej firm szkoli pracowników poza miejscem pracy. Boją się – że ci, zdobywszy dodatkowe umiejętności, staną się łakomym kąskiem dla konkurencji. I  – z własnej winy  – mają rację, przecież – firmy praktycznie nie różnią się między sobą, przecież – pracownik nie czuje, że jego zdolności zostały dostrzeżone, odpowiednio wykorzystane i rozwijane.

By wspierać kreatywność w przedsiębiorstwach, potrzebne są 3 kroki:

  1. Trzeba odblokować kreatywność każdej jednostki. Przyjrzeć się, co może ją blokować i zacząć usuwać zatory.
  2. Trzeba stworzyć atmosferę sprzyjającą kreatywności, podejmowaniu ryzyka i eksperymentowaniu.
  3. Musi też istnieć systematyczna strategia wspierania kreatywności.

Firmy powinny mieszać dyscypliny i specjalistów, niwelować podziały między działami, łączyć doświadczenia, poluzować pasa hierarchii. Należy pozwolić na podejmowanie ryzyka, odrzucić pojęcia “głupich pytań” i “właściwych odpowiedzi”. Sięgać w przyszłość.

Zmiana paradygmatu?

Duża część książki Ken Robinson poświęca rozważaniom na temat szczególnych warunków sprzyjających zmianie paradygmatu.

Paradygmat – “to przyjęte ramy, zasady, założenia i punkty widzenia”. Nie chodzi tu o poszczególne naukowe teorie, ale o podejście do samej nauki, w ramach którego weryfikuje się owe teorie.

Kiedy ma miejsce zmiana paradygmatu? Kiedy normalna nauka zaczyna przynosić rezultaty, których przyjęte zasady i założenia nie mogą wyjaśnić, jeśli owe anomalie się akumulują, następuje załamanie zaufania do istniejących założeń. Okres twórczego kryzysu. Przykładem takiego czasu był wg Robinsona – Renesans.

Podczas zmian kulturowych, początkowo nowe technologie służą starym czynnościom. Dopiero po pewnym czasie znajdują swoje własne formy. Np. fotografia przejęła początkowo funkcje obrazu portretowego. Uwolniła tym samym malarstwo – pozwalając mu na odkrycie abstrakcji. Później dopiero zaczęła eksperymentować na własną rękę. Podobnie internet. Obecnie naśladuje nieco – powieści, czasopisma, listy, filmy, telefon… Nowe możliwe formy ekspresji czy wykorzystania tego medium – nie są jeszcze do końca odkryte.

Zmiana kulturowa przypomina falę, nie jest prosta i liniowa. Tworzy się na długo przed pełnym ujawnieniem. Buduje ją skomplikowana masa czynników, które bardzo trudno wyodrębnić, a nie sposób przewidzieć. Nie ma tu konkursu na najlepsze koncepcje. Te najdoskonalsze – często nie oglądają mety. Nie mają tu też forów koncepcje zupełnie nowe. Zdarza się, że odgrzewane kotlety – przebijają się do czołówki. Tu chodzi raczej o Zeitgeist, “strukturę uczuć” danych czasów. Gdy nowa wrażliwość nie znajduje form w starych strukturach – następuje zmiana.

***

Ken Robinson – poszukuje odpowiedzi, co w historii wpłynęło na zmiany paradygmatu nauki. Czy jesteśmy właśnie w wirze takich zmian? Czy w końcu – damy szanse twórczej stronie naszego umysłu, czy odzyska ona przynależne jej miejsce w edukacji i naszym życiu? Bez niej jako ludzkość dojdziemy do ściany, której przekroczyć nie sposób.


Ken Robinson. Oblicza umysłu. Ucząc się kreatywności

Podziel się opinią:
Pin Share

Comments

comments

About The Author

mm

Joanna Gołębiewska - proggtywistka społeczna głęboko zainteresowana sprawami zrównoważonego rozwoju, demokratycznej edukacji oraz harmonijnego, ekologicznego życia rozwijającego ludzki potencjał. Redaktorka magazynu "Progg Mag" oraz portalu progg.eu. Ukończyła studia na warszawskiej Szkole Głównej Handlowej, część swojej edukacji odbywając również w Bratysławie i Bergen, obecnie mieszka, pracuje i działa we Wrocławiu. W wolnym czasie poświęca się nauce języków, książkom, podróżom szczególnie w góry, czasem nawet na rowerze. Napisz do mnie

Related posts

3 Comments

  1. Katarzyna Mitros

    Swietnie napisane. Gratuluję. Chciałam wrzucić na FB na swoją tablicę, ale bez rezultatu. Lubię to nie działa,

    Reply
  2. mm
    Joanna Golebiewska

    Dziekuje, Katarzyno, za mile slowa… Ksiazka naprawde bardzo ciekawa. Szkoda, ze tlumaczenie takie marne… Jednak bardziej od Robinsona-pisarza wole Robinsona-mowce. Polecam jego wystapienia w TED, doskonale…

    Co do laczenie z Facebookiem… Rzeczywiscie mamy dzisiaj jakies problemy. Sprobujemy to jak najszybciej naprawic.

    Serdecznosci, JG

    Reply
  3. mm
    Aleksandra Pozniak-Wolodzko

    Potwierdzam. Z własnego doświadczenia wiem, że rutynowa i wyczerpująca aktywność fizyczna, w moim przypadku macierzyństwo (połączone z nieprzerwaną pracą w zawodzie), powoduje natłok kreatywnych myśli i oczywiście zmianę priorytetów. Słyszałam też od kilku piosenkarek – zespół Sisters, Kayah – że okres macierzyństwa bardzo dobrze wpłynął na ich twórczość, rozwój , kreatywność. Ciekawe, że młode mamy na rynku pracy traktuje się jak coś gorszego, a dziecko z punktu widzenia kobiet często jest uważane za ciężar. Ja uważam, że macierzyństwo to jest dopiero prawdziwe życie – na maxa we wszystkich obszarach. Dopiero wtedy dowiadujemy się co jest ważne i rezygnujemy z tego co nieistotne.

    Reply

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *