19. 03. 2024

Nowe artykuły:
Pod prąd religii ekonomii i jej dogmatom

Pod prąd religii ekonomii i jej dogmatom

E.F. Schumacher – swoją książką ‘Małe jest piękne. Spojrzenie na gospodarkę świata z założeniem, że człowiek coś znaczy’ – wprowadził w świecie ekonomicznym zupełnie niemałe zamieszanie. Śmiał bowiem zauważyć, że  ekonomia rządząca współczesnym światem zapomniała zupełnie o człowieku, jakości jego życia i godności przypisanej kiedyś pracy. Domagał się uwzględnienia w kosztach  wpływu gospodarki na środowisko naturalne i zaprzeczył dogmatowi mierzenia rozwoju krajów poprzez wzrost PKB. Zaproponował też praktyczne rozwiązania, które pozwoliłyby uzdrowić sytuację….

F ritz” Schumacher był wpływowym międzynarodowym ekonomistą i myślicielem; głównym doradcą ekonomicznym brytyjskiej National Coal Board, przyjacielem Johna Keynesa, znał świat ekonomii neoklasycznej na wyrywki… Kiedy w wieku 45-u lat uznał, że ekonomia oparta na wzroście bez uwzględniania godności człowieka, wyczerpywalności zasobów naturalnych, ochrony środowiska – jest koncepcją uproszczoną, prowadzącą nas ku przepaści, w oficjalnych kręgach pukano się w głowę – ot, jakieś wydumane farmazony niegroźnego odmieńca.

Ale przesłanie jego książek napisanych przed 40-oma laty stało się ostatnio niezwykle aktualne. Schumacher przewidział powstanie OPEC, problemy wokół energii jądrowej, kryzys energetyczny, negatywny wpływ chciwości instytucji finansowych na gospodarkę, nieadekwatność używania wzrostu PKB jako wskaźnika rozwoju państw, niebezpieczeństwa nadmiernej wielkości korporacji. Był on też inspiracją dla powstania kilku świetnych – działających do dziś – instytucji, przede wszystkim: New Economic Foundation, New Economics Institute, magazyn Resurgance, Schumacher College, Soil Association. Jego koncepcje leżą u podstaw wielu dzisiejszych idei – ruchu Zielonych, Slow Movement, zrównoważonego rozwoju, czy rozwoju regionalnego.

Książka “Małe jest piękne” powstała w 1973 roku. Schumacher zaczerpnął tytuł z kluczowych tez swojego nauczyciela – Leopolda Kohra. Myśli Kohra były zresztą bazą dla całej jego filozofii.

Błędne założenia ekonomii

W książce “Małe jest piękne” Schumacher kwestionuje konstrukcję i zasadność podstawowych elementów, z których składała się ówczesna (a o ile bardziej – dzisiejsza) teoria ekonomii i gospodarka.

Wychodzi z założenia, że cała filozofia, na której opiera się funkcjonowanie gospodarki świata, jest ze swej natury błędna i szkodliwa. Ustawia bowiem człowieka w pozycji siły zewnętrznej w stosunku do przyrody, a nie – jej cząstki. Z przyrodą się walczy, przyrodę się pokonuje, przyrodę się eksploatuje – zapominając, że w ogromnej części walka ta jest zwrócona przeciwko samemu człowiekowi. Taka dominująca postawa jest odzwierciedlona w ekonomicznych rachunkach – kapitał żywej przyrody (paliwa kopalne, czysta woda, etc), nie jest wliczany do pozycji kapitału, ale – do pozycji dochodu. W związku z tym, tempo jego eksploatacji rośnie w zastraszającym tempie, prowadząc ludzi do samozagłady. Według Schumachera – drobna zmiana księgowa – zaliczająca przyrodę do kapitału – spowodowałaby, że ludzie zaczęliby bardziej troszczyć się o jej zachowanie, minimalizowaliby nieodwracalną eksploatację. To jednak wymaga głębokiej zmiany mentalności. Tymczasem człowiek nie dostrzega nawet wartości rzeczy poza tymi stworzonymi przez niego samego…

Schumacher twierdzi też, że należy podważyć zasadność idei nieograniczonego rozwoju. Nie jest ona możliwa do realizacji – biorąc pod uwagę (a) ograniczoną dostępność podstawowych surowców oraz (b) małą odporność środowiska naturalnego na ingerencję człowieka. Najwyższy czas zastąpić mentalność łupieżcy (kierującego się chciwością i zawiścią) ekonomią trwałości (nastawioną na redukcję potrzeb). Powinniśmy prymat efektywności zastąpić – prymatem mądrości; a nad kruchą radość odnajdowaną w materializmie, przedłożyć trwałą moc tkwiącą w samodoskonaleniu.

Jak mogło dojść do sytuacji, pyta Schumacher, że słowo “nieekonomiczne” (=nie przynoszące zysku) stało się najgorszym epitetem; a “ekonomiczne” – jedynym wyznacznikiem jakiegokolwiek działania. Ekonomia – z mottem przewodnim: ’wszystko ma swoją cenę’ – okazała się obsesją narodów, a religia ekonomii – oddająca cześć Bogowi Ilości –  najpopularniejszym z kultów.

Obecnie obowiązujące założenia ekonomii:

  • Postrzegają świat w sposób wycinkowy – nie holistyczny.
  • Mają perspektywę krótkoterminową  (‘Eksploatujmy Ziemię póki się da, a potem zobaczymy’).
  • Pomijają środowisko naturalne i zależność człowieka od przyrody.
  • Odwołują się do metod ilościowych, całkowicie ignorując – jakościowe.
  • Postrzegają wzrost gospodarczy zawsze jako dobry – niezależnie od tego, co wzrosło czy kto na tym skorzystał. Nie dostrzegają możliwości istnienia wzrostu szkodliwego.
  • Głównym przedmiotem zainteresowania są produkty, nie – człowiek i jego godność.
  • Wszystkie produkty mają w ekonomii taką samą wartość –  bez względu na to, czy są to surowce odnawialne czy nieodnawialne, czy produkty wyprodukowane z tych surowców czy może usługi. Jedyna skala porównawcza to cena. A przecież surowce nieodnawialne nigdy nie mogą być porównywane z surowcami odnawialnymi. To jakby wyceniać obcinanie kończyn żywego organizmu na równi z obcinaniem włosów lub paznokci.

Ekonomia według Buddy

Schumacher przeciwstawiał ekonomii współczesnej – zasady ekonomii buddyjskiej. Wszystko zależy od celów, jakie stawiamy przed ekonomią, twierdził.

Praca. Tradycyjna ekonomia wychodzi z założenia, że dla pracodawcy – praca to wydatek, zło konieczne. Idealnym rozwiązaniem byłaby produkcja bez pracowników, całkowita automatyzacja. Dla pracowników – podobnie – praca jest złem koniecznym, poświęceniem własnego wolnego czasu, a jedynym pocieszeniem jest – zapłata. Ideałem byłoby dostawać pensje, bez pracy. Dążąc do automatyzacji, do podziału procesu produkcji – tradycyjna ekonomia uczyniła z pracy – czynność nudną, monotonną.

W podejściu buddyjskim: praca ma dawać możliwość rozwoju, uczestniczenie w realizacji wspólnego celu, dostarczać produkty konieczne do godnego życia. Ogłupiający głęboki podział pracy jest tu niemożliwy, gdyż stawiałby produkt ponad człowiekiem. Co więcej – niechęć do pracy, do radości z niej płynącej, byłaby postrzegana jako szaleństwo.

Technologia. Buddyzm dostrzega dwa odmienne rodzaje technologii: (1)podkreślający umiejętności człowieka oraz (2) przekazujący pracę człowieka maszynie. Tylko ten pierwszy ma sens, tylko ten pierwszy wpływa na rozwój człowieka.

Rzeczy. “O ile materialistę interesują przede wszystkim rzeczy, o tyle buddystę – wyzwolenie człowieka”. W tradycyjnej ekonomii wyższy poziom konsumpcji, oznacza wyższy poziom życia.  Dla ekonomisty buddyjskiego, najważniejszym celem jest osiągnięcie jak najwyższego zadowolenia przy jak najniższej konsumpcji. To jest prawdziwa efektywność. Tradycyjny model optuje za maksymalizacją konsupcji poprzez optymalizację produkcji. Model buddyjski – inaczej: za maksymalizacją zadowolenia poprzez optymalizację konsumpcji.

Import/ Eksport. Ekonomia wg Buddy opiera się na surowcach lokalnych, import jest usprawiedliwiony jedynie w wyjątkowych przypadkach. Tymczasem współczesna ekonomia ocenia zdrowie gospodarek wysokością handlu zagranicznego.

Surowce: Ekonomiści buddyjscy odróżniają surowce odnawialne od nieodnawialnych. Nieodtwarzalne źródła mogą być wykorzystywane tylko w szczególnych przypadkach, z umiarem. Należy jednak tego unikać. Jest to bowiem pogwałcenie naturalnych praw.

Schumacher szukając najlepszego rozwiązania, proponuje drogę drogę pośrednią. (Pośredniość jest zresztą motywem przewodnim całej jego filozofii.) Drogę – pomiędzy bezmyślnym materializmem, a buddyjskim brakiem mobilności. Nazywa tę drogę – “właściwą żywotnością” – dzisiaj  nazwałby ją pewnie – zrównoważonym rozwojem (zrównoważony rozwój).

Rozwój bez wzrostu

Wszędzie słyszymy, że tylko wzrost gospodarczy da nam szczęście, tylko wyższe PKB pokaże naszą “stopę życia”. Czy naprawdę? Gdzie jest kres tego wzrostu? Czy nie można rozwijać się, mieć wysoką jakość życia bez ciągłej potrzeby wzrostu? Schumacher przypomina, że przecież możliwości wzrostowe zależą od zasobów planety; że jednowymiarowe, nastawione tylko na finansowy zysk, podejście do rozwoju świata już doprowadza do ogromnych problemów:

  • Rosnące ceny surowców.
  • Konflikty polityczne, a nawet zbrojne, których przyczyną jest walka o dostęp do ropy, do wody…
  • Problemy z elektrowniami jądrowymi (co zrobić z nimi po wygaszeniu, co zrobić z odpadami radioaktywnymi, jak poradzić sobie z ich kolosalnym zapotrzebowaniem na wodę, co w przypadku trzęsień ziemi).

Schumacher twierdzi, że terror ekonomii, pytanie: ‘czy to się opłaca’, blokuje wszystkie inne pytania. Wielu tradycyjnych ekonomistów uważa, że – byśmy zwrócili się w stronę środowiska – musimy być bogatsi, a do tego potrzebujemy szybszego wzrostu. Nie dostrzegają absurdu, samozapętlenia się tej tezy.

Postrzeganie PKB jako miary sukcesu gospodarczego prowadzi także do innej patologii, do zjawisk, które określa mianem neokolonializmu:

  • Uzależnienie się krajów biednych od krajów bogatych poprzez wzrost zadłużenia;
  • Uzależnienie od krajów rozwiniętych poprzez dosłowne przejmowanie od nich wzorców konsumpcji i produktów. Gdy kraj biedniejszy przejmuje najnowocześniejsze technologie np. w produkcji, jest zmuszony do sprowadzenia z zagranicy – maszyn, półproduktów, części zamiennych, specjalistów, kadry zarządzającej, często też odpowiednich surowców.
  • Poprzez masowe przyjmowanie przemysłu zagranicznego, lokalny przemysł nie ma często szans się rozwinąć; a gdy producent zagraniczny przenosi się po kilku latach do kolejnych krajów, opuszczony kraj zostaje bezbronny, bez miejsc pracy, bez własnej bazy produkcyjnej i … wyciąga rękę po kolejną pomoc zagraniczną

Technika dla ludzi

 “Małe jest piękne”. “Człowiek jest mały i dlatego to, co małe, jest piękne. Postawić na gigantomanię, znaczy postawić na samozagładę.”

Jedną z ciekawszych idei Schumachera jest nowatorskie spojrzenie na technikę (dziś pewnie powiedzielibyśmy – na technologię produkcji).

Pierwotnym zadaniem techniki, która kształtuje dzisiejszy świat, jest odciążenie człowieka, ułatwienie mu życia i wspomaganie dalszego rozwoju. Jednak, gdy przyjrzymy się technice z punktu widzenia całego społeczeństwa, zauważamy, że nowoczesna technika “redukuje, a nawet eliminuje twórczą pracę rąk”. Z punktu widzenia wspomnianego wcześniej buddyzmu – jest to ów drugi rodzaj technologii, szkodliwy dla rozwoju człowieka. Maszyny zastępują ludzką pracę niemal całkowicie, ograniczając rolę człowieka do wyrwanych z kontekstu, nudnych czynności. Prostota tych czynności, pozbawia tego typu pracę prestiżu, a człowieka – ją wykonującego – samospełnienia, przyjemności pracy, poczucia własnej wartości. Schumacher jest głęboko przekonany, że człowiekowi sprawia satysfakcję używanie zarówno mózgu, jak i rąk. Tymczasem dzisiaj “prestiż, jakim cieszą się obywatele społeczeństw przemysłowych jest wprost proporcjonalny do odległości, która dzieli ich od bezpośredniej produkcji”.

Dla uzdrowienia społeczeństwa – konieczne jest wprowadzenie techniki o ludzkim obliczu – dającej pracę jak największej liczbie osób – techniki nazywanej przez Schumachera – pośrednią. Schumacher jest przeciwnikiem produkcji masowej, niszczącej środowisko, czyniącej z człowieka łatwo wymienialny trybik.  Proponuje technologię o małej skali, prostszą, tańszą, dającą ludziom więcej swobody, możliwości współpracy, decyzyjności. Wychodzi on z założenia, że: “komplikować potrafi każdy, żeby coś uprościć potrzeba mieć w sobie łut geniuszu”. Technologie pośrednie – dostosowane są do lokalnych zasobów, potrzeb, umiejętności. W zależności od kraju – takie podejście warunkuje oparcie się na przemyśle kapitałochłonnym bądź pracochłonnym. W większości biednych krajów  – oczywistą opcją jest pracochłonność.

Technika pośrednia byłaby zbawieniem właśnie dla krajów rozwijających się.  Największymi ich bolączkami są: masowe bezrobocie i masowa migracja do miast. Charakterystyczna dla tych krajów gospodarka dualna – w której obok siebie współistnieją dwa odmienne wzorce życia, dwa odmienne światy, świat nędzy i bogactwa – wywołuje liczne konflikty, napięcia polityczne. Przemysł rozwija się tu jedynie w dużych miastach, co niszczy niestety strukturę ekonomiczną reszty kraju. Bezrobotna wieś zaczyna migrować do miast, zwiększając znacząco poziom bezrobocia miejskiego. Tworzy się “układ wzajemnego skażenia”. Miasto niszczy tkankę wiejską, a ta – w rewanżu – miejską. Schumacher wychodzi z założenia, że aby uzdrowić gospodarkę miast, trzeba zacząć od pomocy wsiom, stworzyć strukturę agrarno-przemysłową, opartą na przemyśle pośrednim. (Obecnie polityka rozwoju koncentruje się na miastach, zaostrzając tylko problem). Trzeba utworzyć miejsca pracy poza miastami. Przemysł nowoczesny jest tu złym wyborem. Jest rozwiązaniem dla społeczeństw zasobnych w kapitał, ubogich w siłę roboczą. Nie może więc dobrze służyć społeczeństwom zasobnym w siłę roboczą, ubogim w kapitał.

Schumacher proponuje kroki, które pomogłyby rozwiązać ten problem:

  • Zmiana mentalności – założenie, że pomiędzy wzrostem ekonomicznym a zatrudnieniem nie ma sprzeczności.
  • Odrzucenie myślenia, że aby cokolwiek zmienić, trzeba mieć do dyspozycji najnowocześniejsze środki i technologie.
  • Należy tworzyć miejsca pracy tam, gdzie ludzie żyją, a nie, gdzie emigrują – na wsiach i w małych miasteczkach.
  • Koszt tych miejsc pracy powinien być stosunkowo niski, nie wymagający m.in. importu.
  • Metody wytwarzania – nie mają wymagać wysokich kwalifikacji.
  • Surowce powinny pochodzić z lokalnych źródeł, a produkty – zaspokajać lokalne potrzeby.
  • Każdy region powinno się traktować jako oddzielną jednostkę gospodarczą, posiadającą centrum, wewnętrzną spoistość, własny rynek, zaplecze oświatowe i kulturalne.

Odpowiednio dobrana technologia pośrednia, pozwala produkować taniej niż nowoczesna technologia w dużych miastach. Oczywiście – niektórych produktów nie da się wytwarzać w ten sposób, jednak wiele, począwszy od jedzenia, poprzez ubrania, skończywszy na narzędziach – są tu idealnymi kandydatami.

Pomaganie

Z dostosowaniem przemysłu do lokalnych potrzeb, związany jest bezpośrednio sposób, w jaki kraje bogate pomagają biednym; w jaki bogate miasta – pomagają wsiom. Niestety bardzo często nie posiadają one dostatecznej wiedzy o skutecznym pomaganiu. Nie są w stanie przeskoczyć przepaści niezrozumienia pomiędzy: bogactwem – a nędzą, wykształceniem – a jego brakiem; przemysłem – a rolnictwem. Pomoc ilościowa (w postaci pieniędzy) niekoniecznie poprawia życie mieszkańców danego kraju (a częściej – tylko małej grupy będącej u władzy). Prawdziwa pomoc to pomoc jakościowa, czyli intelektualna. “Posiąść jakąś rzecz można jedynie za cenę wysiłku.” Dary materialne są łatwe dla darczyńców i nie wymagają niczego od biorących, nie budują więzi, uzależniają biorących od dających. “Dar materialny czyni ludzi zależnymi, dar wiedzy – przynosi wolność.”

Pomoc trzeba zacząć od zbadania, co tak naprawdę jest potrzebne danej społeczności. Zmiany muszą być związane wprost z dotychczasowym sposobem działania, z lokalną kulturą, zwyczajami. Zmiany rodem z kosmosu nie znajdą akceptacji.

Niestety wąskie grupy osób bogatych, żyjących w biednych krajach, są zbyt zajęte – wg Schumachera –  naśladowaniem bogatych krajów, by znaleźć czas i motywację na pomoc milionom swoich biedaków. Ważna jest też zmiana i ich mentalności.

Wielkie organizacje

Na święcie króluje dążenie do tworzenia coraz to większych organizacji, coraz to większych korporacji, dominuje wielka skala. Jednak – wielka skala wpływa bardzo niekorzystnie nie psychikę ludzi. Czują się oni niczym nic nieznaczące trybiki. Stosunki międzyludzkie ulegają coraz większej dehumanizacji.  Dłuższa praca w takich warunkach – może zniszczyć zdrowie psychiczne.  Co więcej – wielka skala jest naturalnym sprzymierzeńcem rozrostu biurokracji, spowalnia konieczną reakcję na zmiany, wpływa niekorzystnie na wydajność i efektywność. Jeśli musimy jednak zmagać się z coraz to większymi organizacjami, należałoby stworzyć małą skalę w ich obrębie. By wielkie organizacje funkcjonowały w miarę sprawnie, potrzeba zapewnić pracownikom zarówno ład, jak i poczucie twórczej wolności. Trzeba pozbyć się – tak dominującej w wielkich firmach potrzeby – ustrukturyzowania praktycznie wszystkiego, przypisywania procedur do najmniejszych czynności. To zabija wolność, kreatywność. Wg Schumachera, wielkie organizacje winny przestrzegać 5 podstawowych zasad organizacyjnych:

1. Zasada Najniższego Ogniwa (wywodząca się od Zasady Pomocniczości). Lojalność buduje się jedynie wówczas, gdy niższym szczeblom pozostawia się zadania, które są one w stanie wykonywać i nie przekazuje się ich wyższym szczeblom. Buduje to autorytet Centrum i poczucie odpowiedzialności pracowników.

2. Zasada Minimalnej Ingerencji. Niższe szczeble są chronione przed polityką dziejącą się na górze. Interwencje mają miejsce tylko w wyjątkowych przypadkach. Co ważne – tylko minimalna liczba wskaźników powinna być raportowana (np. tylko zysk), to daje niższym szczeblem poczucie sprawstwa.

3. Zasada Utożsamiania. Każda z małych całostek wielkiej organizacji ma być traktowana jak quasi-firma. Jako taka ma prowadzić powinna prowadzić osobny rachunek zysków, rachunek strat i bilans.

4. Zasada Motywacji. Menedżerowie zakładają, że jedynym motywatorem są pieniądze. Jest to prawdą jedynie kiedy pracownicy wykonują monotonną pracę, z którą się nie utożsamiają, która nie przynosi im satysfakcji. Maksymalny podział pracy jest pod tym względem bardzo niekorzystny dla pracodawców.

5. Aksjomat Złotego Środka. Wierzchołek powinien unikać szczegółowych rozporządzeń. Powinno się razej dążyć do wyznaczania pewnego minimum wymagań dla quasi-firm i zasad odstępstwa od oczekiwanego minimum. Resztę pozostawić należałoby do dyspozycji niższym szczeblom.

Wg Schumachera, nawet brzydkie Wielkie, można odrobinę upiększyć wprowadzając zasady organizacji Małego.

Własność

Podobnie jak w przypadku technologii, autor “Małe jest piękne” wyróżnia dwa typy własności: (1) Własność będącą narzędziem twórczej pracy. (2) Własność umożliwiającą próżniactwo – życie oddzielone od pracy.

Im większe przedsiębiorstwo, tym coraz luźniejsze związki pomiędzy własnością a pracą. W przypadku ogromnych firm – np. notowanych na giełdzie – sytuacja przypomina system świadczeń feudalnych. Pracownik nie ma nic wspólnego z właścicielami. Prawie cały zysk wypracowany przez pracowników jest przejmowany przez anonimowych właścicieli. To owa bezimienna masa – ma też prawo decydować o losie tysięcy – nic nie znaczących dla nich – ludzi. Schumacher jest więc zdania, że należy ochraniać głównie własność będącą rezultatem pracy właściciela. Broni też organizacji państwowych – jednak i dla nich szuka formy pośredniej. Uważa, że jedynie stosowanie przez nie następujących zasad, może przynosić korzyści społeczeństwu:

  • Zakaz mieszania biznesu i polityki. Prowadzi to do nieefektywności, nepotyzmu i korupcji.
  • Prócz zysku, przedsiębiorstwa te powinny w statucie uwzględniać służenie interesom publicznym.
  • Konieczna decentralizacja, jak w przypadku prywatnych wielkich organizacji.
  • Organizacje takie powinny być też bezpośrednio powiązane ze społecznością dla której wytwarzają produkty i usługi.

Schumacher jest przekonany, że zmiana filozofii leżącej u podstaw dzisiejszej ekonomii jest możliwa, a nawet konieczna dla przetrwania naszego gatunku. Głęboko wierzy, że urzeczywistnienie idei ekonomii, w której człowiek coś znaczy, wymaga zaledwie (i aż) kilku zmian w istniejącym paradygmacie: uwzględnienia przyrody w rachunku ekonomicznym, dostosowania technologii do potrzeb i możliwości małych lokalnych rynków, zmniejszenia skali produkcji, postawienia wartości człowieka ponad wartością przedmiotów, odkrycia znaczenia twórczej pracy w jakości życia, powiązania własności z wykonywaną pracą. Dzisiejsze myślenie prowadzi człowieka – do samowyniszczenia. Uzmysłowienie sobie – że współczesny prymat ekonomii (tylko tego, co ekonomiczne) nie jest żadnym naukowym faktem, nie jest jedynie słuszną drogą, ale kolejnym wzorcem zamkniętej figury myśli, zbiorową fiksacja, samoreplikującym się memem  – jest pierwszym krokiem ku zmianom. Wszystko zależy bowiem od ludzi, od ich mądrości i determinacji.  

E.F. Schumacher. Małe jest piękne. Spojrzenie na gospodarkę świata z założeniem, że człowiek coś znaczy. (1973)

Podziel się opinią:
Pin Share

Comments

comments

About The Author

mm

Joanna Gołębiewska - proggtywistka społeczna głęboko zainteresowana sprawami zrównoważonego rozwoju, demokratycznej edukacji oraz harmonijnego, ekologicznego życia rozwijającego ludzki potencjał. Redaktorka magazynu "Progg Mag" oraz portalu progg.eu. Ukończyła studia na warszawskiej Szkole Głównej Handlowej, część swojej edukacji odbywając również w Bratysławie i Bergen, obecnie mieszka, pracuje i działa we Wrocławiu. W wolnym czasie poświęca się nauce języków, książkom, podróżom szczególnie w góry, czasem nawet na rowerze. Napisz do mnie

Related posts

1 Comment

  1. mm
    Joanna Golebiewska

    W dzisiejszej Gazecie Wyborczej (2012.03.31) – tłumaczenie ciekawego tekstu Giorgio Agambena (“Posępni bankierzy kradną naszą przyszłość”). Włoski filozof wychodzi od greckiego słowa – PISTIS – które oznacza wiarę a jednocześnie kredyt. Wiara ma więc być kredytem, którym z jednej strony bóg obdarzył ludzi, a z drugiej – ludzie obdarzyli boga z nadzieją na przyszłe dobra po śmierci.
    Agamben przygląda się następnie kapitalizmowi i dochodzi do wniosku, że w obliczu słabej wiary religijnej, to on stał się jedyną prawdziwą religią, a banki – dzisiejszymi świątyniami. Banki mamią nas kredytami i obietnicą zysku, a tymi, którzy na tych transakcjach zyskują, są – pseudokapłani kapitalizmu – bankierzy. Agamben przytacza słowa Waltera Benjamina, wg którego religia kapializmu jest najbardziej bezlitosną ze wszystkich, nie uznaje przebaczenia i zawieszenia broni. Dla tej nowej wiary – nawet państwa gotowe są zrzec się swej suwerenności. Dzieki kredytom zarządza się teraźniejszością, ale i – przyszłością społeczeństw. Świeckie społeczeństwa jak pacynki ulegają omamom tej wszechpotrzężnej, niszczącej wolność religii…

    Reply

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *